Dwadzieścia trzy lata na przedmieściach góry Wyszedłem na legal i porwałem tłumy Przy tym byłem smutny przez związkowe bzdury Lecz pokazałem szczerość, tu, jak mało który Dwadzieścia trzy lata na przedmieściach góry Wyszedłem na legal i porwałem tłumy Przy tym byłem smutny przez związkowe bzdury Lecz pokazałem szczerość, tu, jak mało który Osiem lat temu jak nosiłem baggy jeansy Robiłem numer na walentynki To śmiały się zamknięte głowy z oldschoolu Że nigdy na pewno nie wydam dobrych singli W szkole pluli na mój plecak Czułem tylko niechęć niefart Grozili że zrobią mi krzywdę Tylko dlatego że Kuba se leciał (co) Powiedz mi jak w internacie (co) Siedem baniek na liczbach Każdy to dziś przyjaciel (wow) Dlatego trzymamy dystans Pojebani ludzie, ale co mogę powiedzieć Czy to nie na moją banię Bo się na to nie pisałem Życie to nie tylko ryczenie pod siebie Choć innej strony nie pokazałem Co mi powiesz to będzie użyte dziś przeciwko Tobie Jestem inny, nie dorosłem, na uro się napić mogę Czekałem na złotą płytę Dzisiaj nie wiem czego chcę Małe miasto, wielkich marzeń Teraz już rozumiesz mnie Dwadzieścia trzy lata na przedmieściach góry Wyszedłem na legal i porwałem tłumy Przy tym byłem smutny przez związkowe bzdury Lecz pokazałem szczerość, tu, jak mało który Dwadzieścia trzy lata na przedmieściach góry Wyszedłem na legal i porwałem tłumy Przy tym byłem smutny przez związkowe bzdury Lecz pokazałem szczerość, tu, jak mało który