Trzy tygodnie męczyli mnie ludzie znów W łóżku w szarej bluzie ciągle grałem obok snów Trzy niedziele spałem, koleżanka czuje ból Nie patrzę na Instagrama, Kuba nie chce się tak czuć Nie chcę Ci nic mówić, masz piosenki Nie chcę z Tobą pisać kiedy cierpisz Mam pamiętnik, a w nim wypalone świeczki Za cztery lata to nadal będziemy dziećmi Nie jestem gangsterem, to nie pełen magazynek Kazali mi strzelać emocjami, za rodzinę Płakałem po szmatach, ratowałem własny tyłek Jak wrzucę muzykę zatęsknicie za mną, tyle Jak coś było toksyczne, to mówiłem pa pa pa Bracie, to nie Disney, rzadziej słyszę ha ha ha Mam wady Powiedz ile mam czekać na własną śmierć Znowu nikotyną w nocy sobie zmniejszam stres Kiedyś pomagałem innym, ale wiesz jak jest Muszę zadbać też o siebie, bo za dużo przejść Powiedz ile mam czekać na własną śmierć Znowu nikotyną w nocy sobie zmniejszam stres Kiedyś pomagałem innym, ale wiesz jak jest Muszę zadbać też o siebie, bo za dużo przejść Cztery pory roku i w każdej ukryte zło Jak rzuci Cię chłopak, to później robisz za tło Jeśli on ma nową to w Twoim sercu jest szok Nic nie jest na zawsze, wszyscy odejdziemy stąd Proszę, walcz o marzenia Proszę, wyjdź ze swego cienia Proszę, zacznij od zera Życie to Twój własny teatr Masz doła i ma z Tobą ona Wystarczy pogadać, tylko musisz się przekonać Yeah Yeah Yeah Nie jestem gangsterem, to nie pełen magazynek Kazali mi strzelać emocjami, za rodzinę Płakałem po szmatach, ratowałem własny tyłek Jak wrzucę muzykę zatęsknicie za mną, tyle Nie wiem gdzie mam biec, jestem słaby Został tylko cień, złotej rady Mam wady Powiedz ile mam czekać na własną śmierć Znowu nikotyną w nocy sobie zmniejszam stres Kiedyś pomagałem innym, ale wiesz jak jest Muszę zadbać też o siebie, bo za dużo przejść Powiedz ile mam czekać na własną śmierć Znowu nikotyną w nocy sobie zmniejszam stres Kiedyś pomagałem innym, ale wiesz jak jest Muszę zadbać też o siebie, bo za dużo przejść