Palę, smażę, jak kucharze z Benihany Gra gitara, chociaż ze mną nie Mariachi Ujebany, ale zara wleci bacik Mam to coś czego chciałyby te szmaty Mam ten swag, mam ten temacik Głowa flint, bo zjarałem trochę ganji (yeah) Ty chyba nie czaisz "czaczy" Mam pojebany gust zarabiania dużej kasy Kruszę to "3,5", a jak kryształ to karaty Kiedy jest nas dwóch dookoła tarapaty Jak Ikea, bo kręcimy ciągle baty A blaty to ujebane są od trawy, nawyk Z kurwami nie gadamy, melanż, muza i tanie Tany Furze daję w chuj miodu, temu ona mówi mi honey Cały ciężar mi znika, wtedy zaczynam robić bary Klata, biceps potem dłonie zabierają znów się do sprawy Para-pa-pa-pa-pa ja zawszę independent Pierdoli mnie marka i tak w końcu będę wszędzie Nienawidzą mnie typki, ale zobacz nadal jestem Zrobię milion, kupie kilo, będę robił to codziennie Palę, smażę, jak kucharze z Benihany Gra gitara, chociaż ze mną nie Mariachi Ujebany, ale zara wleci bacik Mam to coś czego chciałyby te szmaty Mam ten swag, mam ten temacik Głowa flint, bo zjarałem trochę ganji (yeah) Ty chyba nie czaisz "czaczy" Mam pojebany gust zarabiania dużej kasy