Skreślony na sam start, chcą przybijać grabę teraz te pizdeczki z miasta Odkąd zgadza mi się kaska, moich ludzi garstka gotowa rozpocząć atak W oczach błyszczy się prawda, jak zioma kajdan ty farmazon jak Najman Agresja jak Kajman, im to odbija palma Jak na ulicach robi ich kurwa czerwona mazda Przelew na konto payday Z braćmi ci gang bang robię za bycie leszczem Z lodu mam serce, a chcę mieć biżuterie Wybija werbel odpalam artylerie W bani Bentley miałem, gdy byłem dzieckiem Marzyłem wiecznie, by mieć z muzyki pensję Gdzie moje miejsce zastanawiam się częściej Kończę na mordzie, zaciągam się raz jeszcze Szmata po ścierwie się rozbiera To pusty seks, nie licz na chłopa rapera Twój ziomek pies na kolegów się rozjebał Kolejny dzień znowu pochłania mnie melanż To co pierdolisz to bla, bla Co kurwo paplasz będziesz tańczył jak zagram Młoda dziwka bardzo chciała poznać co to rap gra Zagrałem na back-stage chciała dobrać się do paska Alkohol presja, brak miejsca dla kurestwa Mocny w gadce powiedz jaki to sens ma Mówi że bestia, stoisz jakby się zesrał I z tobą twój koleżka szczerze to sprawa śmieszna Bania twarda i nigdy nie wymięka Suka łatwa zawsze wpada na penthouse Nakurwiam trap i tone znów w nowych dźwiękach Ja ziomek i Amsterdam ty prochy i łazienka