Alarm wibracyjny, nie odbieram, wiem to ty Powiesz zgubił się otwieracz i nie masz z kim pić Pisz sms'a może go przeczytam Na razie obserwuję jak wiruje dym ze splifa A w tle Kirk Knight i ekipa Której sobie słucham, tworzą klimat Te trąbki nie pasują, więc wyciszam je Wyciszam dźwięk, już nie słychać cię I tylko ja i cisza jak DGE To tylko cisza, to tak jakbyś mówiła: a to tylko człowiek Ale wiem że nie powiesz tego Bo kumasz moją banię nawet kiedy siedzę na parapecie sam i mam wyjebane A mam i nie chodzi o ciebie A o świat i jego odzwierciedlenie w nas Chciałbym żebyś wpadła ale nie dam ci znać Bo sam już nie wiem jak w to grać (sorry) Dzwoni dzwonek, ja pierdolę Nie odbiorę dziś Bo siedzę w oknie i palę liść I tak samotnie mi dobrze żyć Tak samotnie mi jest dobrze Dzwoni dzwonek, ja pierdolę Może odbiorę i spytam gdzie jesteś Się ubiorę i polecę, wezmę butle i coś jeszcze Mam coś jeszcze dla ciebie, bejbo Palę czwartego szluga, gdy mija siódma minuta I zastanawiam się jak wyglądają moje płuca Nie no beka z tymi proporcjami Ale w życiu przecież wszystko podkręcamy emocjami (ta) Niemoc z nami 0: 1 tak do przerwy Ale gramy twardo aż nam nie puszczą nerwy Łyk herby gorzkiej i już jest mi dobrze Wcale nie chcę, żebyś wpadła na kwadrat do mnie Te słowa kłamią, ale wiesz to i tylko chcesz słyszeć, że ja chcę to A chcę to bardzo i już od podszewki coś kręcimy z tą relacją Ucząc się od poprzednich, jakoś nie bardzo Jakoś szarmancko chcę wybrnąć Wiem, że to truizm, ale zostańmy przyjaciółmi I ślicznotko to qui pro quo Kocham cię, ale coś nie wyszło Jest czwarty lipca i noc upalna (aj) Na koncie kończy mi się hajs Haj bejbi, wkładam haj w bletki Ale dziś spalę go sam, spalę to jak Włodi Bo nie wstałem z zamiarem, by wychodzić dalej niż po faje do szklanej pogody Mam stare poglądy i trwałe powody, które każą mi cię za nos stale wodzić Spoko, nie muszę się rozwodzić w tym temacie Hate'uj grę a nie gracza jeśli chcesz być graczem Zakładam kaszkiet, nie patrzę spode łba lecz przyjaźnie Bo zaraz mój nocnik wjeżdża na stację Masz mnie, wpadnę Jak mówiłem, potem siebie na kompakcie i na winylu to droga cena Bo jesteś drogocenna, boga nie ma Jestem tylko ja i wspomnienia, więc doceniaj, bejbo