And I'm coming back see you Coming back see you And I'm coming back see you Coming back see you And I'm... Lecę jak wam powoli świat z rąk Lecę jak ten projekt na miasto Mam projekt na miasto W którym ludzie mają wszystko co sobie nabazgrzą Dodaj od siebie do tego chaosu Codziennie tak stoisz przed taśmą (o) Niech twoje życie będzie tylko twoje jak custom Zostaw wszędzie odciśnięte paluchy I to zanim nas zapakują do urn Dlaczego ty wolisz zbierać okruchy I zboku przyglądać jak bawi się król? Życie za krótkie jest Nie zauważysz jak ci się powoli wypali jak skun (o) Rób tylko co możesz żeby się nie zlewać jak tłum Słuchaj kiedyś chciałem być najlepszy Potem próbowałem nic nie spieprzyć Teraz staram się ogarnąć Meksyk (o) Bo mnie na drugą półkulę wyjebały moje kompleksy Czy mnie ktoś zapamięta czy zginę jak każdy następny? Ye, reza mi banię co będzie z dziećmi jak się nie ustawię Jak miałbym nauczyć ich manier, skoro mam w głowie niepozamiatane Wróciłem nad ranem i znowu mi żal w ogóle wróciłem (wow) Nim zniknę jak duch Jak światło w złym dniu Muszę wiedzieć tylko, że robiłem co mogłem Morze tych słów przelanych przez słuch Nie wyschnie zbyt szybko jak ocean mych wspomnień Za późno na bunt, za wcześnie na cud Pogodzić przyjdzie nam wszystkim się z losem Nie liczę już żadnych sekund Świętuję gdy jutro swe oczy otworzę And I'm coming back see you Coming back see you And I'm... Hakuna matata mała Nie boję się latać od dawna Co chwilę kręcę się po korytarzach Życie to ciągłe wybory jak (co?) Życie to ciągłe wybory jak to, za czym gonisz Albo czarny czerwony Od ciebie zależy czy wchodzisz Ja wszedłem all in, wiesz? Ale zanim pójdę to chciałbym powiedzieć ci, że Przeżyłem to życie najbardziej jak umiem A wszystko co czuję to teraz to dumę, hej Ale zanim pójdę to chciałbym powiedzieć ci, że Zostawię po sobie coś więcej niż ulgę Umrę za wcześnie bo dla mnie doba jest za krótka Dlatego nie śpię, chcę żyć jakby nie było jutra Zanim odejdę chcę, byś czuła się bezpiecznie I zbuduję dom nam najpierw ten co mamy na koszulkach Przez świat na fazie jak Dawid Fazowski Lokalne piwo i lokalne jointy Wiem dokąd idę ale z tobą mogę zbłądzić Więc chodźmy stąd Chcę wiedzieć, że żyłem po coś Nie chodziłem bez celu jak głupek Miałem dla kogo być sobą Żyję najlepiej jak umiem Nim zniknę jak duch Jak światło w złym dniu Muszę wiedzieć tylko, że robiłem co mogłem Morze tych słów przelanych przez słuch Nie wyschnie zbyt szybko jak ocean mych wspomnień Za późno na bunt, za wcześnie na cud Pogodzić przyjdzie nam wszystkim się z losem Nie liczę już żadnych sekund Świętuję, gdy jutro swe oczy otworzę Hej, niech nie minie chwila Z tych prostych słów na twarzy wyraz Niech minie liczba, nie mija przyjaźń Nie liczę dni, a dni wspominam Odwaga zmysły nam przemęczyła Strach przypomina w czym leży siła Co miało lecieć - może zabijać Nim stracę tlen zacznę oddychać Jak byłem mały wierzyłem w Batmana Wierzyłem w raperów, "Jak w Stanach" Nie było cię nawet w planach mała Dziś jak mi smutno się dziaram nadal Nie wiem czy umrę za wcześnie Czy się urodziłem za późno Nie wiem czy życie mam takie jak we śnie Czy rapy tu gramy na próżno Kolejny krążek, wszędzie mnie znają gdzie się nie pokażę Kolejny krążek mówił mi ziomek i skończył w Monarze Życie jest piękne tak jak w Zanzibar Piszę pod palmą, bo taki był plan