Zawsze się bałem, że nie poznasz mnie nigdy więcej Wszystko co złe, to weszło mi w krew jak najprędzej Który z nich, to dziś Messi, nowy CR7 Gonili marzenia, gonią towar, gonią siebie Kiedyś piłem, żeby pić, a teraz piję dlatego, bo oddałem Tobie serce Kiedy dziś wracam do domu To nie czeka na mnie nikt, tylko tego konsekwencje La-la-la-la-la-la-la... Moi bracia palą towar, po co? Nie wiem sam Może nie potrafią poubierać w słowa, tego co tam drzemie w nas Kiedyś wrócę, by rozjebać, ale tutaj już nie będzie was A ja będę z góry se spoglądał, to nasz czas! Jak mnie boli, to ma wiedzieć o tym każdy w Polsce (okej) Kiedy na stolik wylewam litry taniej łychy Jutro żyje tym Instagram, ja pierdolę I pół dnia będę uprawiał shitposting Bo to my, jesteśmy poetami nowego świata Brat za brata, jak nie skumasz, to pa, pa Kiedyś Szpaku mi napisał, "Będziesz wielki i to pewniak" Bo ma radar na raperów i jak czuje to się spełnia To się spełniam i mam wbite, co dzień piszę masę liter Bo robi różnicę wielką, czy to moje, czy to przyzwoite Dlatego znów odmawiam, patrzę z góry jak sokół Muszę się pozbierać, żeby znowu nie stać gdzieś z boku Zrobię skok, kiedy przyjdzie czas na mnie A ty chodź, jeśli tylko pragniesz Dlatego znów odmawiam, patrzę z góry jak sokół Zobacz rozwijam skrzydła, jestem gotowy do lotu