Czasami mam dość Pytam się Ciebie Jak daleko muszę iść By na pewno zdobyć szczyt? Tam na szczycie pode mną syf A nade mną tylko Ty Jak daleko muszę iść By na pewno zdobyć szczyt? Tam na szczycie pode mną syf A nade mną tylko Ty Tylko Ty Tylko Ty Tylko Ty Znów high, znów Highway to Hell Znów blant mi zgasł, nie kończy się W chuj warstw, w chuj szans, by przebić się Od jutra znikam, by przebić mnie Tyle-le emocji (tyle-le emocji) na tyle-le Hondy (tyle-le Hondy) Tyle tych wspomnień (tyle tych wspomnień), a o niej nie wspomnisz (a o niej nie wspomnisz) Tyle-le emocji (tyle-le emocji) na tyle-le Hondy (tyle-le Hondy) Tyle tych wspomnień (tyle tych wspomnień), a o niej nie wspomnisz (a o niej nie wspomnisz) Za to kocham te wieczory, gdzie masz swoją rolę Oczy z tyłu głowy, ufam tylko Tobie Mam swoje teorie, za to każdy wrogiem Za to chcą mi zabrać, chcą mi wmówić Japa tam na dole Znów high, znów Highway to Hell Znów blant mi zgasł, nie kończy się W chuj warstw, w chuj szans, by przebić się Od jutra znikam, by przebić mnie Jak daleko muszę iść By na pewno zdobyć szczyt? Tam na szczycie pode mną syf A nade mną tylko Ty Tylko Ty Tylko Ty Tylko Ty Ej, halo? Halo? Ja pierdolę, dobra, nic Mijają lata, a psycha już siada Ja straciłem brata (braci) i nie odpowiada I sam w pustym domu, znów odpalam pada Jestem zmęczony, nie będę już z nikim gadał, Valhalla do rana Nie będę pisał czemu tak to boli Podglądasz mnie na Insta, potem mi blokujesz story Ja wiążę żółty szalik i omijam biały stolik Mam życie znów na szali, ani nas ani znajomych I nawet jak się śmiali, że ja jestem już skończony Trzymałaś mnie na fali, ja z grzywą jak Bravo Johnny A teraz tak daleko i znikamy w monotonii Gdy kończą Ci się blety, ja nie umiem znaleźć swoich I znowu mówię dzisiaj do nikogo A na ścianie jest tylko mój cień I oddam wszystko za kilka sekund z Tobą I nie pamiętam kiedy miałem inny sen Tylko Ty Tylko Ty Tylko Ty Tylko Ty