Trzy doby - a ja wciąż nie mogę zasnąć Leżę od trzech godzin, powoli się robi jasno Zjadłem z trzy prochy, ale rzuciłem to dawno Jest 3:33 (Ah-ah) Trzy doby - a ja wciąż nie mogę zasnąć Leżę od trzech godzin, powoli się robi jasno Zjadłem z trzy prochy, ale rzuciłem to dawno Jest 3:33 (ah) Kminie banknot A stres pompuje krew w żyłach Nie mogę zasnąć, która to już godzina? Nie stawiam granic jak Schengen I tylko na tym cierpię Patrzę zamknięty w pokoju, jak wryty w to jedno zdjęcie Widzę szczęście I chciałbym znowu czuć się jak wtedy Gdy jeszcze mogłem być dzieckiem I mieć dziecinne potrzeby Jak mnie trzymałaś za rękę I jak nie bałem się cyny Jak miałem w chuju ile w tym miesiącu dadzą tantiemy Chcę czuć się ważny I być ostoją dla bliskich Nie nosić maski I patrzeć tylko na zyski Albo docenię to co mam albo mnie powieszą muminki Szukam, na niebie gwiazd, pośród poczucia winy Trzy doby - a ja wciąż nie mogę zasnąć Leżę od trzech godzin, powoli się robi jasno Zjadłem z trzy prochy, ale rzuciłem to dawno Jest 3:33 (Ah-ah) Trzy doby - a ja wciąż nie mogę zasnąć Leżę od trzech godzin, powoli się robi jasno Zjadłem z trzy prochy, ale rzuciłem to dawno Jest 3:33 (Ah-ah) Trzy minuty, dwa szlugi i ona jedna Trzy sekundy dwuznacznego uśmiechu jednego zdjęcia Trzy godziny, dwa samochody i jedna wersja Trzy dni, dwa serca, jedna łezka Kapie po nim Pachnie jak mają pachnieć anioły Goni stre-es Chyba raczej dogonię, bo nie wiem gdzie Nie wiem bo jestem zagubiony Bywam dzieckiem, którego nie dotyczy algorytm Trzy doby - a ja wciąż nie mogę zasnąć Chcę tylko dwóch dłoni, zaciśniętych na mnie ciasno I tych jednych ust, z lekko przygryzioną wargą I stres goni, ale wiem, że będzie warto Trzy doby - a ja wciąż nie mogę zasnąć Leżę od trzech godzin, powoli się robi jasno Zjadłem z trzy prochy, ale rzuciłem to dawno Jest 3:33 (Ah-ah) Trzy doby - a ja wciąż nie mogę zasnąć Leżę od trzech godzin, powoli się robi jasno Zjadłem z trzy prochy, ale rzuciłem to dawno Jest 3:33 (Ah-ah, ah-ah)