Dzwonię do Holaka i pytam o cock mu walk w tym tekście Mówi, że to plon perfekcji... bezsens Kiedy robi rzecz i w końcu chce ją uznać za świetną To przez jakiś detal i tak nie ma satysfakcji, can't get no Ja znam to, znam to, znam to, Lena I też mam to, mam to i przez to tremę Bo ja bym dopieścił i dopiero trysnął Lecz już nie dopieszczę, bo to już wyszło To ta sama cecha, która każe Ci zapytać trzy razy o drzwi Zamknąłeś? Nie?. A może? i już spóźniony z tym Mdłości o ten feedback, o feedback, back feed Dorośnij, bo to wstyd mieć schizmę jaźni Mes, zjedz dropsa i się obsadź w roli czilu Ja wolę bit z rhodesa i ćmić posmak mocy z winyli Shit... ale to mie wykańcza Perfffuckcjonizm- dla satysfakcji szarańcza Prawie wszystko, nowe nic Każdy dzień to nowy szkic, nie zamykam drzwi Każdy dzień to nowy szyki, więc nie zapisuje nic Nie zamykam okien Te kilka detali jest jak Zwalniające progi Jak pytam czy widzisz te rysy Odpowiadasz- nie wiem o co chodzi To szczęście, które mam teraz Traktuję jak szczęście na próbę I nie mogę ruszyć się z miejsca Posiedzieć z tobą nie umiem I nucę "Bitch, Don't Kill My Vibe" Najlepiej go sam sobie psuję Mieszkam obok ulicy Zwycięzców A Lena... Ale na niej na noc nigdy nie parkuję Prawie wszystko, nowe nic Każdy dzień to nowy szkic, nie zamykam drzwi Każdy dzień to nowy szyki, więc nie zapisuje nic Nie zamykam okien