Choć dla niektórych przykre i denerwujące Dla reszty to fenomen i nad dziwy dziw Że te dożynki, to już lata, nie miesiące I chyba nikt tu nawet nie pamięta żniw Owszem, niemrawe, lecz zdarzają się protesty Ale choć nie brak służb, co radzą sobie z tym I tak zagłusza wszystko fantastyczny festyn A szamba prąd zaprasza, by popłynąć z nim Nie Sinaloa Nie Tijuana A nie wiem skąd, lecz takie przekonanie mam Że zmiłowania Już nie ma dla nas I tylko patrzeć, a tu będzie tak jak tam Nie psuj zabawy - patrz są wdzięczni, zachwyceni Ja w każdym razie sam nie ryzykowałbym Za te prezenty, co wyjęte z ich kieszenie Po potrąceniach jeszcze raz się wręcza im Wciąż nie ma granic, a jeżeli to otwarte Padrone kocha cię, więc o co zechcesz proś Gdy już napatrzysz się jak w siłę rośnie kartel Przypomni ci się, że w polu robić musi ktoś Nie Sinaloa Nie Tijuana A nie wiem skąd, lecz takie przekonanie mam Że zmiłowania Już nie ma dla nas I tylko patrzeć, a tu będzie tak jak tam Nie Sinaloa Nie Tijuana A nie wiem skąd, lecz takie przekonanie mam Że zmiłowania Już nie ma dla nas I tylko patrzeć, a tu będzie tak jak tam Zmiłowania Już nie ma dla nas I tylko patrzeć, a tu będzie tak jak tam