Pod scenę fani, jak maneki-neko Machają rękami, a Ty tak daleko Kolejki jak do Manekina Ciężko mi zrozumieć, komu się chce tyle stać Nakładam garnitur jak jakiś dziad Średnia pod sceną to 16 lat Najpierw trema, papieros, kawa, mleko Kiedy już zejdę wóda i prosecco Czuję się jak banknot Teraz każdy chce mnie wydać A woleli płacić kartą Czuję się jak cardio Wszyscy chcą mnie zrobić Ja się wolę puszczać w radio W dupie mam branżę i syf Nie będę już palił i pił Jadę w nocy tysiąc kilometrów do domu Bo nic mnie nie cieszy jak Ty W mojej głowie tylko szklanki i lustrzana kula Szklane oczy na chłopców w garniturach Ubranych, jakby przyszli tu do biura Obiektywy śledzą każdy ich ruch Raz, dwa, trzy wszystkie ręce w górze Obnażam się, jakbym tańczył na rurze Wokół spadają confetti i róże Więc czemu jest mi jakoś smutno tu Kiedyś chciałem disco, mieć te kluby blisko Teraz tylko chciałbym zostać w domu obok Ciebie Coraz więcej imion kojarzy me nazwisko Czemu tak nazwałem boysband, to naprawdę nie wiem Wezmę panieńskie po Tobie Twoje nazwisko na moim grobie Bo tylko Ty mnie nie sprowadzasz na dół Gdy lecę nad ziemią tak parę stów Fotoradary robię zdjęcia jak fani mi (u-u-u-u) Koledzy dzwonią tylko, kiedy chcą mnie na feat (u-u-u-u) Czemu marudzę w miejscu, w którym tak chciałem być (u-u-u-u) W sumie nie potrafiłbym już bez tego żyć W mojej głowie tylko szklanki i lustrzana kula Szklane oczy na chłopców w garniturach Ubranych, jakby przyszli tu do biura Obiektywy śledzą każdy ich ruch Raz, dwa, trzy wszystkie ręce w górze Obnażam się, jakbym tańczył na rurze Wokół spadają confetti i róże Więc czemu jest mi jakoś smutno tu Czuję się jak banknot Teraz każdy chce mnie wydać, a woleli płacić kartą Czuję się jak cardio Wszyscy chcą mnie zrobić, ja się wolę puszczać w radio W dupie mam branżę i syf Nie będę już palił i pił Jadę w nocy tysiąc kilometrów do domu Bo nic mnie nie cieszy jak Ty