Biorę gibony i idę na rower, jestem joint lover
Płacę kilku dilerom pieniądze, lecą se z dymem tysiące
Jest ze mną ziomek, ma dredy na głowie, niezły joint lover
Ktoś puka do drzwi w samą porę, mordo, to joint lover
Spotykam kumpla, on jedzie na rower, jedzie jak joint lover
Ustawił się ze mną na przyszłą środę, jadę na jednym kole
Wkurwiony wieczorem siedzę przy stole, jak jakiś joint lover
Podjechał na pięć minutek mój człowiek, idę jak joint lover
Nic mi nie stoi na drodze, bo jestem joint lover
Czujesz zapach skuna jak wchodzę, cztery dwa zero, nadal rządzę
Z chęcią wsadziłbym coś na rożen, coś na rożen, coś na rożen (coś na rożen... ah...)
Bo chujowa pogoda jak nad polskim morzem (ah, ah, ah...)
Brunet wieczorową porą, tnie przez ośkę se w adasiach
Ziomek mówi, że ma nowe zioło, innym mówił, że jest pierwsza klasa
Wywiń mi szachy i gramy, dwa Władki, chodź już pożegnani
A towar skitrałem do ramy, biorę dwa koła i jadę popalić
Joshu-Joshu-Joshua, kruszę, kruszę, kruszę, kruszę
Przemieliłem tyle faz, co tras Uber, Uber, Uber
Lover joint, joint lover aka chiński zwiadowca
Palę to, to płonie, kiedy pocisz się po dropsach
Joshu-Joshu-Joshua, kruszę, kruszę, kruszę, kruszę
Przemieliłem tyle faz, co tras Uber, Uber, Uber
Lover joint, joint lover aka chiński zwiadowca
Palę to, to płonie, kiedy pocisz się po dropsach (oj, oj!)
Biorę gibony i idę na rower, jestem joint lover
Płacę kilku dilerom pieniądze, lecą se z dymem tysiące
Jest ze mną ziomek, ma dredy na głowie, niezły joint lover
Ktoś puka do drzwi w samą porę, mordo, to joint lover
Spotykam kumpla, on jedzie na rower, jedzie jak joint lover
Ustawił się ze mną na przyszłą środę, jadę na jednym kole
Wkurwiony wieczorem siedzę przy stole, jak jakiś joint lover
Podjechał na pięć minutek mój człowiek, idę jak joint lover
Co ty, kurwa, od ziomeczka chcesz?
Ja się śmieję, dobrze bawię i odpulam stres
MMWS, tu nie ma wolnych miejsc, więc czego chcesz? (Co?)
Mam, byku, dobry dzień chcę takich sto jak ten jeden (mam Range jak Rover!)
Przy boku nie dziewięć kobiet mam na oku Victorie, yeah, yeah
Razem jedziemy po swoje po tych ulicach
Niczego się nie boję bo nie dla mnie strach
Młody król w chillwagonie, ty weź skumaj vibe, vibe
Ja pokazałem, kurwa, ile jestem wart
Dzisiaj nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre
Chcę śmiać się z byle czego i chcę tylko dobrą korbę Idę na rower, na co?
Idę na rower, siedzę na polu i czasem siedzę na dworze
Dzisiaj nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre
Chcę śmiać się z byle czego i chcę tylko dobrą korbę
Idę na rower, na co? Idę na rower
Siedzę na polu i czasem siedzę na dworze
Wsiadam se w Range Rover, trzy zbiorniki w dobę
Miasto wie, gdy jeździ Kizo, czują koper oraz ropę (ta!)
Nie ma tego złego, nawet kiedy psy mnie skuły (nie, nie!)
Bo mam na koncertach tłumy, lacha na zarzuty (nie, nie!)
Jeżdżę Range'm, wszystkie spruty nie sięgają SUV-a
Wybacz, szmato, jak mam słyszeć, skoro w aucie muzy słucham
Kocham być kierowcą chillwagonu, drogami po Hiszpanii, dziś wracamy do domu
Na parkingu mnie pytają, kiedy będę znowu, jeżdżę całe noce, nie przegapię dzisiaj wschodu, yeah
Tataratatara-ta-ta
Tataratatara-ta-ta
Tataratatara-ta-ta
Chillwagon, chillwagon
Tataratatara-ta-ta
Tataratatara-ta-ta
Tataratatara-ta-ta
Chillwagon, chillwagon
Tataratatara-ta-ta
Tataratatara-ta-ta
Tataratatara-ta-ta
Chillwagon, chillwagon
Tataratatara-ta-ta
Tataratatara-ta-ta
Tataratatara-ta-ta
Chillwagon, chillwagon
Поcмотреть все песни артиста