Nawet jak już jest jasno (tej) Weź zasłoń Wóda wchodzi w mózg Jak w masło W ryju szlug, jak Hłasko Sprasowane żelazko Ugniatam jej biust jak ciasto Trafiam do ust kiełbaską Kręci się chuj jak lasso Walę wódę aż jaja zaklaszczą Wypalam se ryj jak Tabasco Nie harcerz, a chodzę z menażką Połknęła krakowską – nie zdążyła mlasnąć Ty mi po-każ cyca Chodzę krzywo po ulicach Lecę na dno jak kotwica Stoję przed nią jak mównica Mordo, pijesz? Rewelacja Mówią, że pijak i chyba to racja Po pół litra się zwraca kolacja Chodzę z drinkiem jak cham na wakacjach Różne trunki, bo jest tolerancja Jej dupa trzepocze jak palpitacja Rewelacja Jak zmienia się w świnie, to reinkarnacja Ona pyta dlaczego Kurwa, znowu dlaczego Znowu jestem pijany Bo lubię ten tego Ja lubię ten tego Ja lubię ten tego Znowu jestem pijany Bo lubię ten tego Chuj mnie obchodzi, że jest przed dwunastą Jestem żul i moje jest miasto Mam pomysł, jakbym był wynalazcą Małpka, na raz to Piję wódę i nie mogę zasnąć Walę grudę i idę na miasto (kurwa, wampir) Nie mogę zasnąć Prasuję se łeb jak żelazko Zerwany dach jak cabrio Ona chce grzyb jak Mario Zajebałem w nią jak Hajto Odpaliłem ją jak auto Przeciągnąłem ją jak kartą Wyjebałem trzy, chcę czwartą Świnia bierze w pysk, jak jabłko Widzę tylko hajs, jak kantor Mordo, pijesz? Rewelacja Mówią, że pijak i chyba to racja Po pół litra się zwraca kolacja Chodzę z drinkiem jak cham na wakacjach Różne trunki, bo jest tolerancja Jej dupa trzepocze jak palpitacja Rewelacja Jak zmienia się w świnie, to reinkarnacja Ona pyta dlaczego Kurwa, znowu dlaczego Znowu jestem pijany Bo lubię ten tego Ja lubię ten tego Ja lubię ten tego Znowu jestem pijany Bo lubię ten tego