Ja pierdolę te imprezy, gdzie co drugi raper Nie marynarkę mam na plecy, nie na buty lakier Fanek chyba ze dwie setki - dupom też nie płacę Ty po nas ruchasz tylko resztki, albo po nas - raczej Osiedlowe te kolędy z tanim piwem w łapie Ja to pierdolę, jak panienki, którym wyjechał facet Chyba, że to takie wczasy, gdzie widzi przez kratę Bo tego tutaj się nie robi jakbyś szczał na klatce Zagryzam zęby coraz rzadziej - no bo rzadziej walczę Jak pracujesz na swój sukces w końcu liczysz kasę Masz ekipę równych ludzi którym mówisz bracie Się możesz tylko wkurwić, że tak nie było zawsze Ja pierdolę kogo znasz, no i z kim nagrałeś Czy wydajesz, lub wydałeś i jak się sprzedaje Kogo dymasz, lub dymałeś i kto Cię poznaje Ja się trzymam ze swoimi i tak tu zostaję Mam w chuju twoją klikę - nie moi ziomale Ze swoimi za robotę tu się dzielę szmalem Wyjebane komu wisisz i kiedy oddajesz Chyba, że to moi ludzie - będzie odebrane Nie zawładnie moją głową żadna dziura Nie słucham Mac Millera, ani Macklemore, no ni chuja Taśma strzela, obuwie szura Nie śmigam po melinach, ani tym bardziej po agenturach, oh Nie rapuję tu o ciężkich powiekach Ty puść tu człowieka, będziesz jeść clonozepam Ty masz ludzi w internetach - cipy i cioty Wszyscy się znają, choć się nigdy nie widzieli na oczy Parę burzliwych nocy, znowu piszę te zwroty Choć normalnie o tej porze, to bym ruchał te kmioty Dziś liczę te przychody parę razy w ciągu doby I pierdolą mnie papiery, kolosy, szkolenia i umowy Ja pierdolę kogo znasz, no i z kim nagrałeś Czy wydajesz, lub wydałeś i jak się sprzedaje Kogo dymasz, lub dymałeś i kto Cię poznaje Ja się trzymam ze swoimi i tak tu zostaję Mam w chuju twoją klikę - nie moi ziomale Ze swoimi za robotę tu się dzielę szmalem Wyjebane komu wisisz i kiedy oddajesz Chyba, że to moi ludzie - będzie odebrane