Kishore Kumar Hits

Covin - Zwidy lyrics

Artist: Covin

album: Komnata Tajemnic


(Yeah, yeah)
Leciałem w chuja przed rodziną już od dawna
Że jamba rzadko, choć czerwone oczy Pawła
Klamka zapadła, choć nie było cyrografu
Minąłem diabła, chciał ode mnie trochę stuff'u
Posłuchaj brachu, ten młodszy i ten najmłodszy
Nie bierzcie ze mnie przykładu, byłem kurwa najgorszy
Zdradzałem lochy, po nocach zwiedzałem lochy
Zjadałem tabletki, pominąłem tylko prochy
Potrzebowałem spotkania z osobowością
Taką zabawną, jednak kiedyś żałosną
Byłem toksyczny, rozliczenie z przeszłością
Miałem też zwidy, mistyczne postacie rosną
Potrzebowałem spotkania z osobowością
Taką zabawną, jednak kiedyś żałosną
Byłem toksyczny, rozliczenie z przeszłością
Miałem też zwidy, mistyczne postacie rosną
Nie czułem strachu, nie bałem się mroku
Chciałem z życia wycisnąć jak najwięcej soków
Nie miałem cash'u, to chwila dilerki
I tak skończyłem jako student na uczelni
To paradoks, nie wiem, kiedy znów się zdarzy
Dobry ziomek ze straży, paliłem z nim wiele razy
Co jest chyba najśmieszniejsze, palone było na straży
Chuj, że rymy takie proste, jeśli moje stilo parzy
Co mi się marzy, malować znowu obrazy
Zmienić się w dzieciaka i budować w domu bazy
Weź mnie nie wkurwiaj, mogę powiedzieć głośno
Bo często wybucham, nie radzę sobie ze złością
Potrzebowałem spotkania z osobowością
Taką zabawną, jednak kiedyś żałosną
Byłem toksyczny, rozliczenie z przeszłością
Miałem też zwidy, mistyczne postacie rosną
Potrzebowałem spotkania z osobowością
Taką zabawną, jednak kiedyś żałosną
Byłem toksyczny, rozliczenie z przeszłością
Miałem też zwidy, mistyczne postacie rosną

Поcмотреть все песни артиста

Other albums by the artist

Similar artists