Nie czerwień Ferrari Enzo To brzmienie bitu jak z ghetto Biały i mięta jest fresh boi Światła migają jak tiesto Latamy miastem tylko nocą Jest ogień z wydechu jak strzały procą Decybel nie sprzyja żadnym normom A fura ma klimat jak Azja Tokio Raperzy kupują sample Ja przywożę lambo na kartel (kartel) To najdroższa paczka w rap grze Bo to co tu słychać to bity za bańke To wszystko prywatne, kosmos jak Marvel Kubota papcie, a bluza za trzy kafle (Ty, ty, ty, mordo czerwone światło mam, zdążymy zmienić bit?) O, je, ta, ta, uf, ta, uf Jest ciemno na mieście, opony się palą Ktoś lata na rondzie, tu bokiem Bawarą Nie ma już spojrzeń, bo miasto sypialnią My nocna symfonia, wydechy strzelają jak GLOCK Obwodnica pusta, świeci czerwone i nie mogę ustać Jeśli czerwone, to tylko jej usta Odcinka i koniec, gdy droga jest pusta To kolejna noc, której mordo nie przespałem Wydajemy sos, na te fury nielegale Przejmujemy to, razem z tym twoim garażem Jeśli policja ma problem, wszystko jest fotomontażem Spojler mnie dociska a nie, Polska rzeczywistość To co widzę, fikcja jakbym wysłał siebie w przyszłość Taka moja wizja kiedy jadę na lotnisko Private jett, ekipa, taki mój prywatny hip-hop