Na dworze znowu sypie śnieg, zamarzło mi parę łez Blada skóra, no i dreszcz (to wcale nie okej) Jadę bez celu, ciągle gdzieś białą drogą, jak we śnie Z nadzieją, że spotkam Ciebie (spotkam) Nie odbieram telefonu Nie chce mi się gadać, bo mam doła znowu, wiesz I od rana do wieczora, ta rutyna ciągle niszczy i dobija mnie Dobry kolega mówi, "Bądź sobą" Ale którą wersją siebie w końcu ja mam być? Każdy patrzy tu na logo, a nie w serce, w serce, w serce mi Mała, dałaś mi słońce w ciemną zimową noc Nie potrafię już ufać, choć może to być błąd Na dworze znowu sypie śnieg, zamarzło mi parę łez Blada skóra, no i dreszcz (to wcale nie okej) Jadę bez celu, ciągle gdzieś białą drogą jak we śnie Z nadzieją, że spotkam Ciebie (spotkam)