Znowu nie dajemy rady I możesz mnie zabić choć zrobią to dragi Tak boje sie tracić i tracę A tak bardzo nie chce I nie chce cie ranić Wokol są te zmęczone twarze ja blady Zmęczony przelewam te łezki na kartki Znowu pójdę wypić ta wodę z kumplami Ty będziesz płakała ja będę spłukany I co i co Oboje łapiemy za klamki Obudzę sie martwy Nie wiem czy to jebnie Czy spisze na straty Znów bookuje hotel Nie wrócę do chaty Czy jestem normalny W tym świecie sam ja I niszczy mnie świat I niszczy mnie wiedza tym ze nie mam ciebie I rzucam to serce jak głupi na piach Zycie rzucało mi zawsze te kłody pod nogi Bo nie chciało żebym wygrywał I ssiesz mi energie do życia Tak mocno ze chyba obudzi nas przypal Nic nie pomaga bardziej niż muzyka I te chwile z tobą bo dusze sie w chwilach Tak bardzo Co nazwiemy prawda Nie nazywaj prawdą tego co już było Bo skończyłem chyba się już utożsamiać Znów dzwoni mi smartfon, a na lini milczą By cie nie stracić mam bardziej cie poznawać Powiedz jak to powinno działać Znowu świeci pustką jak wracam na kwadrat Siedzimy w tych samych tych stanach Znów zbiorą się jebane łezki Gdy myślę o tych wszystkich stratach