Zawieja i beznadzieja Złota Jerozolima A w biednym Betlejem Pani Syneczka w grocie powiła Zima się ludzi trzyma Złote denary wszędzie Bieda straszna w Betlejem Tam tylko Pan przybędzie! Do szopy, do szopy wszyscy Kto ogrzać pragnie ręce Z darami, z darami, z darami By odtajało serce Do szopy, do szopy wszyscy Kto ogrzać pragnie ręce Z darami, z darami, z darami By odtajało serce Nie do złota i mirry Nie do różanych pachnideł Ale do szopy w zawieję Tej nocy Pan do nas przybył Nie do wieży z księgami Gdzie mędrcy świata najwięksi Ale do szopy w zawieję Gdzie pastuszkowie są pierwsi Do szopy, do szopy wszyscy Kto ogrzać pragnie ręce Z darami, z darami, z darami By odtajało serce Do szopy, do szopy wszyscy Kto ogrzać pragnie ręce Z darami, z darami, z darami By odtajało serce Do szopy, do szopy wszyscy Kto ogrzać pragnie ręce Z darami, z darami, z darami By odtajało serce Do szopy, do szopy wszyscy Kto ogrzać pragnie ręce Z darami, z darami, z darami By odtajało serce