Szuja - naomamiał, natruł i nabujał Szuja - a wierzyłam przecież mu jak nikt Szuja - dziecku kazał mówić "proszę wuja" Alleluja wesołego zrobił mi i znikł Szuja - niewykluta larwa i szczeżuja Szuja - do najtępszych pierwotniaków rym Szuja - bezlitosny kamień i statuja Fałsz i ruja ekskluzywnie powodują nim Gdy życie zdarło z faceta już maskę Gdy mu fasada rozpada się z trzaskiem Gdy zza niej wyjrzy jak małpa z pokrzywy Pysk zły i obrzydliwy i pryśnie cały blef O wtedy chociaż się pragniesz powściągać Nie nasobaczyć i nie naurągać Choć inwektywą żywą nie chcesz chlustać To same twe usta wykrzykną tobie wbrew Szuja - pióra by pożyczyć od Anouilh'a Szuja - by opisać co to jest za typ Szuja - kawał matrymonialnego zbója Z pieszczot dwója, nieudana galareta z ryb Szuja - najpiękniejszy kęs mi życia ujadł Szuja - toczył ze mnie hektolitry łez Szuja - cóż takiego uczyniłam mu ja Żem jak tuja poderżnieta przezeń dzisiaj jest Mówię ci poderżnietą jest