Ej Ej Ej Po trupach swoją drogą, sam jeszcze nie wiem dokąd No bo z was nie chcę tam, kurwy, widzieć nikogo Nie dam szans, dałem słowo, paru zdań już nie cofną Parę ran ciągle mam, które wciąż się nie goją Kumple nadal za mną stoją, tak jak za mną stali kiedyś Ludzie nienawidzą mnie, za co mnie kochali wtedy Sępy czekają na błąd, wciąż liczą na potknięcie Chcieli się mnie pozbyć stąd, powiedz, który rok tu jestem I będę na bank, cały czas, bo zapierdalam od lat A i tak mi napiszą, że na start miałem fart, albo nie zrobiłem sam No to pokaż proszę kto mi wszystko dał (kto mi dał) Przez to dziwko dziś mam status legendarny Zmyślą kilka legend o mnie jak już będę martwy Nie ćpałem nigdy nic, wy z komentarzy znawcy Zapamiętaj na zawsze, robię odwrotnie od branży Chciał mnie wyjebać ziomal, chciała wyjebać ona Dzisiaj patrzę na to jakby z drona, bo jestem ponad Moja głowa jest dowodem na to, że nie ma boga Wybrali naszą stronę i zaczęli wstawać z kolan Bo jako małolat zawsze miałem dryg do forsy Jak przestanę być zły, to się stanę jeszcze gorszy Nie obchodzą mnie posty gości nieobrotnych Bo bez roboty w dobę robię więcej, niż przez rok Ty Lubię dupy, na odruch wymiotny zbyt głupie Znów wracam z przytupem do miasta jak Dushane Wciąż dorastać muszę, chociaż jestem na górze Noszę tajemnice gwiazd, nawet jak oczy zmrużę Nie mów do mnie brat, bo mnie znasz z opowieści Nie jesteś jednym z nas, jak nie trzymasz się wersji Jak masz pieprzyć, że nie poznałem życia przez gierki To klej pysk, bo dzięki nim nie poznałem śmierci