Jestem jak zagubiony statek na dnie morza Spadłem gdzieś, patrzę na to pudło W którym zostawiłaś części mnie Części siebie, części wnętrz naszych, chciałbym się zaszyć Chciałbym zobaczyć to szczęście na mej twarzy Czy to koniec tej historii, czy to początek dopiero? Chciałbym przełamać bariery, które są dla mnie jak demon Chciałbym jeszcze raz to przeżyć i postąpić tak jak Neo Wybrać to, co jest właściwe, nie kierować się jak Nemo Co się wydarzy, sam nie wiem Jestem gdzieś między piekłem a niebem I stale nie wiem nic, ja stale nie wiem nic Biorę wody łyk, spory łyk i gram na nerwach swych Gdzie jest Patryk, a gdzie Qry, który z nich to ten prawdziwy? Ciągle patrzysz na te chmury i ciągle ciebie to dziwi Czas przemija jak szalony ja nie kręcę się jak schemat W którym biegnę przez to życie mając ciągle ten dylemat Co jest dobre, a co złe (złe) Co mam wybrać, a co nie (nie) Ciągle gubię się jak w śnie (śnie) Ciągle to mnie spycha gdzieś (gdzieś) Wylewam te łzy jak ty (ty) Wylewam te łzy jak śmieć (śmieć) Głowa stale mówi milcz Ciągle gubię się jak w śnie Widzę w twoich oczach, że oddałaś siebie mi Czuję jak idiota się - gdy znowu z nich ronisz łzy Nie chciałbym szlochać też z nadłamanym sercem dziś Więc powiedz że kochasz mnie albo już nie mów nic Ten świat nie jest zły - są na nim źli ludzie Nożami chcą splatać nić porozumienia Czasami chciałbym po cichu stąd uciec W tych butach tak brudnych jak nasze sumienia Ey, ey, nie zmienia się nic tu Wszechwiedzące kurwy wiedzą wszystko lepiej od ciebie Ze swoją radą idź w pizdu Bo przeżyłem swoje już, a nadal nie wiem Co jest dobre, a co złe (złe) Co mam wybrać, a co nie (nie) Ciągle gubię się jak w śnie (śnie) Ciągle to mnie spycha gdzieś (gdzieś) Wylewam te łzy jak ty (ty) Wylewam te łzy jak śmieć (śmieć) Głowa stale mówi milcz (milcz) Ciągle gubię się jak w śnie