Twarze na elewacjach konstrukcji Programują nas do konsumpcji Jest popyt, potrzeba iluzji Jest podaż kosztem destrukcji Emotikony zamiast interpunkcji Od ewolucji do dysolucji Na horyzoncie dym zamiast solucji Bo już nie ma duszy do rewolucji Miłość wyblakła, paragon z sieciówki Substytuty, papierowe reklamówki Blogosfera zamiast zdrowej kłótni 4 ściany, 2 odludki. Skutki? Żyjemy tak bardzo blisko obok Rzuć cień na ekran smartfona głową Bo świeci słońce i nie widać połączeń Jak przesuwam w lewo, prawo, palca końcem I nie proszę o nic bo generujesz stres Dlatego w profil wpisuję ONS Mam bogate życie wirtualne, wiesz? Nie mam czasu na miłość, już tylko seks Więc klikam guzik z serduszkiem Jej cycki podkreślą mój sukces A jak znajomi zobaczą jej buźkę To z zazdrości złapią ich skurcze Śmietnik Wszyscy mamy w głowach śmietnik Pełny niezweryfikowanych treści Ile jeszcze ta planeta zmieści Ignorancji i tępej agresji? Gdzie jest bunt młodych pokoleń Rozbity o kant karty kredytowej? Dogorywa gdzieś przed monitorem W samotności tak nieuniknionej Generacje wykreowane przez szablon Oryginalność skreśl, funkcjonalność Wartość też skreśl, popularność Włącz caps lock, wpisz: przewidywalność I pamiętaj: obserwując licznik Stajesz się zakładnikiem cudzych myśli Frustracji, aspiracji Równie cudzych płytkich statystyk Tych, którzy twierdzą, że cnotliwie wierzą W Boga, rodzinę i honor Więc stoisz z nimi z pochodnią w szeregu Albo przychodzi Ci płonąć I nie łudź się, proszę, że jest coś pomiędzy że łączy nas więcej niż wspólny język Bo jeśli w sercu nie masz miłości do Boga To trzeba z Ciebie diabła wypędzić Śmietnik