Latam jak struś Głową w piach Podobno żyję tylko raz Podobno chciałaś coś ode mnie Ale nie mogłem tego dać Zjada mnie lęk Zajada strach W zajadach resztki dna Możesz oberwać mnie ze skóry I założyć ją jako płaszcz Nie wypadlas sama zza okna Ktoś musiał ciebie przezeń pchać Nie wypada się siebie bać Nie wiem czemu chciałaś mnie poznać Skoro uciekasz przed wskazówką Która podarował ci czas Pytam się Boga czyś jest dobra I czy on zesłał cie ot tak Czy może jam jest ten Lucyfer Który nie chciał jej nic powiedzieć Bo wiedział ze skończy się świat Czy może już zaczął wariować I widzi już we wszystkim znak Nie jestem święty Ale proszę uwierz na słowo mi To że masz dwa promile we krwi Nie sprawi ze zdołasz ze mną żyć Nie znaczy ze ty i ja to my Szczerze to już nie znaczy nic Może oprócz tego ze nie powinnaś pić Ile razy się już ogarniam Nie jarałem przez trzy tygodnie Gdy miałem 8 lat na kartkach Pisać te zwrotkę Czy to ze strony koleżki jest dobre Jeśli przynosi bez pytania torbę Chyba trochę zgubiłeś wątek... Zapewne wiesz o co mi chodzi Ale zapytam jeszcze raz Jeśli mogłabyś mnie znów poznać Zrobiłabyś to drugi raz? Bo ja tak i teraz pewnie bym odwrócił się na pięcie Bo napięcie jest tak wysokie że już mnie razi każde spięcie z Tobą kocie Każde zdjęcie jest przepalone z Tobą kocie Może dlatego czuję nadzieję gdy sobie patrzę na tą fotę Może zostawmy to na potem Ech, przepierdolone, prawda? Nie jestem święty Ale proszę uwierz na słowo mi To że masz dwa promile we krwi Nie sprawia ze zdołasz ze mną żyć Nie znaczy ze ty i ja to my Szczerze to już nie znaczy nic Może oprócz tego ze nie powinnaś pić Nie jestem święty Ale proszę uwierz na słowo mi To że masz dwa promile we krwi Nie sprawia ze zdołasz ze mną żyć Nie znaczy ze ty i ja to my Szczerze to już nie znaczy nic Może oprócz tego ze nie powinnaś pić