Straszę was żeby zapomnieć Jak bardzo się was boję Omijam was sztucznie obojętny I smaruje wasze mięso balsamem Przed spojrzeniem okrutnym I kask zakładam na głowę Mam ręce na wierzchu I kości na wierzchu Więc wychodzę na ulicę I nie wiem co jest dla mnie dobre Nie wiem co jest dla mnie dobre Nie wiem co jest dla mnie dobre Mam przyjazną materię I jem węglowodany I duże ilości bakterii Powodują że jestem spokojny Moje serce bije równomiernie Regulowane manualnie Sto osiemdziesiąt na dwieście Połączenia wewnętrzne są bezpłatne I zaraz przyjdzie milicja Zaraz przyjdzie milicja Zaraz przyjdzie milicja Ona chce kogoś kochać Więc włącza przycisk zapachów Wplątując w swe włosy powietrze Zsuwa się w dół po łańcuchu marzeń I bardzo chciałaby zjeść Z mej głowy gumową piłkę Jej ręce mnie parzą I oczy mnie parzą Więc zaczekam chwilę Uśmiechnij się i zabij mnie Uśmiechnij się i zabij mnie Uśmiechnij się i zabij mnie Uśmiechnij się i zabij mnie Kolejka z dzieckiem W poprzedniej kabinie Zgniata kobietę Kierowca wpatrzony w zdjęcie żony O niczym nie wie Sto metrów zostało do przepaści Nie jestem taki wyluzowany Choć wszyscy wokół uśmiechają się Tak jak bym chciał ...i tak jak ty I tak jak ty, i tak jak ty I tak jak ty, i tak jak ty I tak jak ty, i tak jak ty I tak jak ty, i tak jak ty