Między dworcem, a kościołem Już nie będzie cieplej dziś Cienka zupa, tanie wino I w katedrze krótka drzemka, parę chwil Przy ołtarzu w głównej nawie ciepłe miejsce I obrazek za trzy złote w ręku mam Jeszcze kółko różańcowe I modlitwa zaraz potem Będę święty za lat parę Bez dwóch zdań Bujam się od rana do wieczora Bujam się i broda rośnie mi Byłem cieniem Teraz jestem cieniem cienia Jeszcze wczoraj Miałem dokąd iść Już niektórzy oglądają się niechętnie Bo nie sposób mnie nie poczuć Pod koniec dnia Nie rozgrzeszy rozłożone Pismo Święte Ile jeszcze ta tułaczka może trwać? Bujam się od rana do wieczora Bujam się i broda rośnie mi Byłem cieniem Teraz jestem cieniem cienia Jeszcze wczoraj Miałem dokąd iść Kiedyś coś, coś we mnie pęknie I naprawdę wtedy klęknę Boże mój, Boże, ratuj mnie! Bujam się od rana do wieczora Bujam się i broda rośnie mi Byłem cieniem Teraz jestem cieniem cienia Jeszcze wczoraj Miałem dokąd iść Hee-hey, bujam się od rana do wieczora Bujam się i broda rośnie mi Byłem cieniem Teraz jestem cieniem cienia Jeszcze wczoraj Miałem dokąd iść Jeszcze wczoraj Miałem dokąd iść Jeszcze wczoraj Miałem dokąd iść, hey, oa Jeszcze wczoraj Jeszcze wczoraj Jeszcze wczoraj Miałem, miałem dokąd iść