Nie jest mu chyba dobrze ze światem Skoro gada do pieca "Oj, piecu, piecu Z piersią kobiecą kaflowo-białą!" Nie jest mu chyba przytulnie na świecie Skoro się garnie do pieca "Oj, piecu, piecu Z piersią kobiecą Z cieplutkim biodrem kaflowo-modrym!" Nie jest mu chyba ciepło na świecie Skoro się tuli do pieca "Oj, piecu, piecu Z piersią kobiecą Z cieplutkim biodrem kaflowo-modrym Z gorącym brzuchem Czy słyszysz mnie, piecu, kaflowym uchem?" Dmuchał w otwarte drzwiczki Ruszta patykiem przegarnął Chrobotał węglami w wiadrze Łapą szatańsko czarną Gdy ujrzał pierwszą iskrę Rozczulił się nad iskrą Dał iskrze imię, Iskra I szeptał do niej, "Iskro Tyś iskrą mego ognia i żaru i popiołu!" Modlił się do niej "Iskro Tyś najpiękniejsza z iskier! Ach, iskro, iskro, iskro, iskro"