Odgadłam, że lubisz pozór powikłań co wszystko myli By poznać treść istnień, magnes i strzałkę jej bez odchyleń Odgadłam, odgadłam Odgadłam, że trwasz bez zmiany a krążysz w ruchu jak ziemia By poznać lękliwą stałość i nagłą odwagę przemian Odgadłam, odgadłam To nie mądrość, to miłość ostra To nie mądrość, to miłość ostra To nie mądrość, to miłość ostra To nie mądrość, nie mądrość Pojęłam, że kochasz sploty słów obojętnych znaczeń że pieścisz się ich barwnością i to, żeś sens ich w grze spaczył Pojęłam, pojęłam Pojęłam, że niżesz słowa jak pereł łuskę umarłą I trzeba ci męki zwątpień byś pojął, że drgają prawdą Pojęłam, pojęłam To nie mądrość, to miłość ostra To nie mądrość, to miłość ostra To nie mądrość, to miłość ostra To nie mądrość, nie mądrość I chcę mieć okrutny smutek i oschłość tęsknot najkrwistszych I złamać ciebie boleśnie i świat twój w tobie rozwichrzyć I chcę cię w pustkę zakłamań i w noce bezsenne wtrącić Byś nagle uwierzył sercem w banalną miłość i słońce To nie to To nie to To nie to To nie jest to To miłość ostra To nie mądrość, to miłość ostra To nie mądrość, to miłość ostra To nie mądrość, to miłość ostra To nie mądrość, nie mądrość Nie to nie to, to miłość ostra Nie to nie to, to nie mądrość Nie to nie to To nie jest to