Nie zakochaj w syfie się, dobrze radzę Bo życie posypie się, sobie radzę Zdradliwe jest zaufanie, wysiłek i upadek To się nie śniło mi To nie miłość i nie De Niro, i nie V.O.D To jak wyrok i nie jest przykro mi Szli na ilość i zmieliło ich Adios, tu to utnę Życie ma czerwoną barwę jak stos ciał Z kosą skaczemy do gardeł mając plan Walki są krwawe, efekty żadne, mało mam Nieważne co ważne, ważne co ukradne krwawiąc z ran Życie bywa okrutnym specjałem Przeżyjesz je i nie mrugniesz nawet Będzie tylko trudniеj, przewidziałem Ale to późniеj Nie zakochaj w syfie się, dobrze radzę (dobrze radzę) Bo życie posypie się, sobie radzę (sobie radzę) Zdradliwe jest zaufanie (zaudanie), wysiłek i upadek (i upadek) To się nie śniło mi To nie miłość i nie De Niro, i nie V.O.D To jak wyrok i nie jest przykro mi Szli na ilość i zmieliło ich Adios Nie rozstrzygniesz Wyszedł, zrobili mu bliznę Nie od dziś tak jest Chciał być dobry człowiek, ale to jest biznes Nie rozstrzygniesz Wyszła, zrobili jej krzywdę Nie od dziś tak jest Nie chcę myśleć o tym Aż się, kurwa, wzdrygnę Idę w łatwiznę, więc myślil obślizgłe Pomocne dłonie już dawno odgryzłem Rzygać mi się chce, bo szanse mam zbyt mdłe Morda, umarły nago instynkty intymne Odbiór, otarłem się o dół, otarłem się o triumf Rozwieję wiatry, ciało zmienione już w popiół Mój wewnętrzny hamulec to już nie potwór Skoczył z mostu, a dla bezpieczeństwa wcześniej się otruł Hazardu bratem jest rozczarowanie Zawsze inaczej jest jak jest posmarowane Nie ma tu mankamentów Kurwa, jest jeden mankament Zmieliło ich, mogą podleczyć się oksazepamem