W dniu kiedy wyruszyłaś stąd Już cała wioska poszła spać żegnały Cię zamknięte drzwi Nie pożegnała żadna łza Tylko wiatr cichuteńko wiał I poszłaś tak przed siebie wprost Jakbyś słyszała jakiś głos Wokół noc i mocny zapach traw Nad głową przestrzeń samych gwiazd Cicha przestrzeń wirujących gwiazd Tam gdzie się łączą rzeki dwie Tam za różaną górą gdzieś Znaleźli kij, sandały, chleb I ona tam leżała też Tak jak ptak co z nieba spadł Nie mówcie mi że sił jej brak Ustała już nie widzi nic Ona przecież wciąż jest na drodze tej Chociaż umiera trzeci dzień Nie mówcie mi że sił jej brak Ustała już nie widzi nic Ona przecież wciąż jest na drodze tej Chociaż umiera trzeci dzień Patrząc prosto tam, gdzie widać kres Patrząc prosto tam, gdzie widać kres Patrząc prosto tam, gdzie widać kres.