Ciągle słyszę: "ta szmata, ta szmata" Język bez przerwy mieli i lata Czuję się sama jak w filmie Barei A tylko chciałam kalendarz Pirelli Dwie tony węgla, nic nie dociera Obsesjo-wkurwienie wzbiera i wzbiera Wszystko jak zwykle, lesby i geje A sama nie wiesz co z ciałem się dzieje Pod Trybunałem do góry hop, OH WOW Wysoki lot, w rękach już płonie Photoshop Twoje konto na fejsie znowu znika Ktoś nie czytał do biologii podręcznika Włosy jak hełm i pusto w środku Weź już wracaj do domu, kotku Żałuj za grzechy, siło nieczysta Dla Ciebie tylko komórka macierzysta Ale nie wygrasz, co to za farsa My dobrze wiemy, jaka jest YAZDA Ale nie wygrasz, co to za farsa Dobrze wiem, jaka jest YAZDA ŻEGNAY dziewczyno Nie mów nic więcej (ŻEGNAY) ŻEGNAY dziewczyno Opadają mi ręce (ŻEGNAY) Przeskrobałaś dziewczyno Po raz ostatni Na kancelację Masz wynik dodatni Boom embriony, co wynosisz na trony Każdy płód będzie błogosławiony Przez twoje z ambony androny Gorsze niż dragi są te farmazony Jednych kochasz, drugich nienawidzisz Lubisz awantury jak Krzysiu Ibisz Brunatni tysiąc, LGBT-y va banque Choć nasze życie narażasz na szwank Nie zastraszą nas nienawiścią bilbordy Plujące jadem z telewizji mordy Marsz równości idzie dalej Happy PRIDE kotuś, już nie szalej Ani jednej więcej, ramię w ramię razem Dumni i wściekłe, nie pogonisz nas gazem Nie boję się kary, już żyję w piekle Które nam gotujesz zaciekle Ale jak mówiła prastara onegdaj Smacznej kawusi, palec w górę, żegnay! Ale jak mówiła prastara onegdaj Smacznej kawusi, palec w górę, żegnay! ŻEGNAY dziewczyno Nie mów nic więcej (PAPA) ŻEGNAY dziewczyno Opadają mi ręce (WyPAD) Przeskrobałaś dziewczyno Po raz ostatni Na kancelację Masz wynik dodatni ŻEGNAY ŻE-ŻE-ŻE-ŻEGNAY Wznosimy drinka, nie jesteś sama Każda osoba jest u nas kochana Idziemy dalej, stać nie będziemy To nasze ciała, robimy co chcemy