Nie trafiają kiedy jestem ponad Wpisują Rusinę znów na forach (jak eksponat) Wiem, że chcieliby mój cały swag Chcą tu wejść, ale i tak ja sam to dokonam Nie pasuje im, bo mówią że mam ciągle doła Wkurwia mnie codzienność, życie to jest moja szkoła Muszę stąd wyjebać, kupić coś albo się zaćpać Żebym obudził się potem i stał na koncercie do was Myślą, że jestem najlepszy dla nich Ale to jeszcze nie koniec, zrozumiałem ewolucji sens Małymi porcjami ciągle karmi nas ten przemysł Ale wyczekaliście i macie duży kęs Najlepiej to zamilcz Nie chcę zajmować się problemami, wiem jak tutaj jest (tutaj jest) Tyle szeptów nocami A i tak na koniec dnia wybierze mnie i spisze pies (spisze pies) Jestem z miejsca, gdzie musisz nauczyć się jak kłamać Jeśli widzisz mnie po raz pierwszy nie zaczynaj rozmową Żebym się otworzył muszę najpierw Ci zaufać A na to jest bardzo ciężko zapracować sobie głową Może tak łatwo jest mi się otworzyć przed majkiem (majkiem) Bo nie widzę twoich brudnych oczu zalepionych kłamstwem Muszę być normalny Ale muszę trzymać poziom, żebym nie skończył na dole Pff, kurwa z twoim gangiem Nie trafiają kiedy jestem ponad (ponad) Wpisują Rusinę znów na forach (jak eksponat) Wiem, że chcieliby mój cały swag Chcą tu wejść, ale i tak ja sam to dokonam Nie pasuje im, bo mówią że mam ciągle doła (doła) Wkurwia mnie codzienność, życie to jest moja szkoła (szkoła) Muszę stąd wyjebać, kupić coś albo się zaćpać Żebym obudził się potem i stał na koncercie do was Widzę znów te same twarze (same) Zmuszające mnie bym musiał wytłumaczyć racjonalnie Niech mi więcej nikt nie każe (każe) Mówić co mam w głowie albo że mam się uśmiechać ładnie To nie czasy, żebyś mówił mi że mam tam przyjść A ja i tak zrobię swoją robotę niedokładnie Jestem w miejscu, w którym nigdy nie powinienem być Czuję powołanie, ile razy mówię to dosadnie Nie trafiają kiedy jestem ponad (ponad) Wpisują Rusinę znów na forach (jak eksponat) Wiem, że chcieliby mój cały swag Chcą tu wejść, ale i tak ja sam to dokonam Nie pasuje im, bo mówią że mam ciągle doła (doła) Wkurwia mnie codzienność, życie to jest moja szkoła (szkoła) Muszę stąd wyjebać, kupić coś albo się zaćpać Żebym obudził się potem i stał na koncercie do was Wychodzą małolaci teraz - to jest moja szkoła (szkoła) Wszyscy w szoku dlaczego ja ciągle mam doła Kiedy powinienem się tu mordo ekscytować Bo coraz więcej hajsu zapisują na umowach Byłem na nagłówkach i na forach (forach) Na grupkach robili nam dojazd (oh) Ale ich dupy były w naszych ramionach Na skinienie palca schodziła im w dół głowa Witam w prawdziwym życiu, w którym bardziej się opłaca Jak się robi niż się gada, jestem głową mego stada Palę jointy, które wyglądają mordo jak cygara Mam mieszkanie na ostatnim piętrze - chodź podziwiać taras (oh) O-ona się przytula jak miś koala Bo spotkała faceta, a nie chłopaka Wziąłem ją ze śmieci jak Rusina Takich dziewczyn mamy całe wysypiska Nie trafiają kiedy jestem ponad (ponad) Wpisują Rusinę znów na forach (jak eksponat) Wiem, że chcieliby mój cały swag Chcą tu wejść, ale i tak ja sam to dokonam Nie pasuje im, bo mówią że mam ciągle doła (doła) Wkurwia mnie codzienność, życie to jest moja szkoła (szkoła) Muszę stąd wyjebać, kupić coś albo się zaćpać Żebym obudził się potem i stał na koncercie do was