Tak bardzo chciałbym teraz tylko ciebie dotknąć Nie przewidział nam horoskop, że tak na siebie działamy Wyglądam przez okno, a widzę tylko samotność Moje słowa to nie dobroć, a przecież taki był zamysł Jak na mnie patrzysz, to uśmiechasz się tak słodko Chyba że akurat płaczesz, wtedy ja jestem przegrany Zapomnijmy imię, nawet jak poruszę Polską Albo powiedz chociaż słowo, jakby świat miał się zawalić nam Napisałem tyle tracków Że zasób powiększył się tak, jak odsłony Wrócę nazajutrz do domu Gdy stwierdzę, że idę na spacer i jestem skończony Mógłbym podać jej leki lepsze niż NFZ Kurwa, zostawcie mnie dziś, robię nową sztukę Chcę cię zabrać na parkiet, daleko od łez Chcę cię zabrać na sample, czujesz się okej Przy mnie Czujesz się okej Przy mnie Ej Młoda mi pisze, że nie może widzieć się ze mną, to przykre Wyrzuciłem kliszę, brudny od wspomnienia był, ej Zamek chcą na wiadra, ale jestem gdzie indziej Nie chcę za przecinek, może powiem, że nie żyję Ej, więc jej powiem, że nie żyję Ja jej powiem, że nie żyję Ej Skoro chcą wiedzieć, to nie żyję wśród was To miejsce pozbawiło mnie resztek barw Nie widzę już tego, co nazywasz świat Co nazywasz świat I po nim nie ma, prawda? Pisać nie umie, karna Tak naprawdę to kreuję swe cierpienie sama Chcesz głębię życia? Spadam, dla mnie różnica żadna Czy prowadzę swój dzień w nocy i czy budzę się za dnia Czy budzę się za dnia Czy budzę się za dnia Oni chcą zabrać mi brak Na bok odsuń parę spraw Znowu spoglądamy w dal Oślepia nas światło gwiazd I przyszłości, a to jedna z nich Spadnę poszukując prawdy Kiedyś w końcu mnie zobaczysz My to spadające gwiazdy