Nie jestem tym samym chłopcem Którym byłem do nie dawna Jestem taki sam jak inni Tylko oni chodzą w maskach Trzymałem sztylet za ostrze Krzycząc, że brzydzę się świata Ludzie chcieli mnie pouczać Co mam mówić na tych trakach Upuściłem tak dużo krwi No bo chciałem coś poczuć Swoje życie ciągnę pod wiatr Więcej wsypie się do oczu Życie prowadziłem pod prąd Ciągle jestem pod napięciem Dotknij mnie kiedy umieram Mój dotyk zabiera szczęście Miałem być unikatowy A utożsamiam się z mejtem Chciałem złapać cię za rękę I razem oglądać pełnie Chcieli patrzeć na kieliszki Czy w ogóle je napełnię Wiążę te buty w kokardkę Bo lubię patrzeć przez pętle Nie czuje jak pęka kość mi Tylko jak mi pęka serce Wierzę, że będzie nam dobrze A i tak płaczę codziennie Dobra kłamie nie do końca Codziennie to jest złe słowo Patrzę jak mam cię przytulać Jak jest zimno ciemną nocą Dzwoni do mnie telefon Nie odbiorę jak to nie ty Wystawiali mnie tak często Przez to czułem się jak kretyn Wcześniej chcieli mnie częstować No ale brzydzą mnie pety Znowu rozboli mnie głowa Gdy mówisz nie jesteś szczery Chce logować się do życia Jak mi wywala serwery Budzę się jakoś nad ranem No i znowu pisze wersy Obiecałem - będę większy Ale nie jestem najlepszy Nie jestem chyba zbyt męski Gdy mówię, że kocham pierwszy ♪ Mimo, że słabo między nami To ja wciąż myślę o tobie Nurkowałem w twoich myślach Przez co skarbie znowu tonę Powiedziałaś, że mnie kochasz Odważnie jak nigdy wcześniej Miasto zadało mi rany Znowu krztuszę się powietrzem Tonący chwyta się brzytwy Znowu łapie cię za rękę Ten romans jest już toksyczny A ja ciągle chcę cię więcej Mam trochę dziwne podejście Zamknę oczy śpiewam love song Znowu łapię cię za rękę Mimo, że to boli mocno Znowu chwytam cię za rękę Tonący chwyta brzytwy Kłótnia znowu przeze mnie Wiec może lepiej zamilczmy Zabijam nasze szczęście Gdy ty chciałaś mnie zabijać Mówię, że nic się nie dzieje Więc dlaczego tak to widać?