Rozdarte jak pończocha Z Twoich oczu leje się Zrób to W użyciu ciągle słowa co Nawet nie próbą są Tylko podróbką Mamy tylko te kilka sekund, bo W okamgnieniu wszystko się zmieni A więc ręce, więc dotykam Cię W oknach Twoich pół cieni I nagle latamy na smokach Duchach rzek i jezior Ich łuska lśni w słońcu My w otwartych sercach I w vice wersach I w vice wersach I nagle latamy na smokach Skrzydlatych i niebezpiecznych Bez ochraniaczy i podopiecznych Jak w najpiękniejszych snach I w vice wersach I w vice wersach I nagle latamy na smokach Duchach rzek i jezior Ich łuska lśni w słońcu My w otwartych sercach I w vice wersach I w vice wersach I nagle latamy na smokach Skrzydlatych i niebezpiecznych Bez ochraniaczy i podopiecznych Jak w najpiękniejszych snach I w vice wersach I w vice wersach