W tej chałupie wszyscy mają ładne żony W tej chałupie się dzień dobry mówi w windzie Nawet gość na bramce schludny, ogolony I w ogóle jakoś czyściej niż gdzie indziej Tylko popatrz jak tu mają urządzone Gość w kanciapie siedzi i się troszczy o nich Nie przechodzi żaden numer z domofonem Ty nie dzwonisz, on zadzwoni No nie chwal się, że bywasz tu, bo nie uwierzę No spójrz na siebie, nie pasujesz do nich przecież No chyba, że wozisz sushi na skuterze A nie no to sorry, szacuneczek Nie mam do nich nic, chociaż się myśleć boję Skąd normalny człowiek taką ma fortunę Metr w chałupie tej wart tyle co dwa moje Znaczy moje, kwaterunek Choć ja też kolację lubię popić winkiem Kulturalnie nawet się nie skrzywi żona Ale dać za flaszkę tyle co za skrzynkę I do tego żreć surowa rybę w glonach No nie chwal się ze bywasz tu bo nie uwierzę No spójrz na siebie nie pasujesz do nich przecież No chyba, że wozisz sushi na skuterze A nie no to sorry szacuneczek I leć już leć Bo cię jeszcze któryś zbeszta Będzie kwękał, że ryba przeterminowana A sprężysz się To przy wydawaniu reszty machnie ręką To dla pana