Czasami myślisz sobie że To wszystko co spotkało cię po drodze Przez tak zwane odtąd dotąd To historyjka łzawa zbyt by się zajmować nią Minęło już i nie ma to znaczenia I lepiej mieć to wszystko gdzieś Tym bardziej że się dało znieść, mój boże Jakim trzeba być idiotą By o coś, o co nie dba nikt zawracać głowę wciąż Przejmować się jak ostatni szczeniak Tak, tak... To sensu nie ma Koleżce co jak miś na szwach Tak przetarł się że patrzeć strach tłumaczysz że czegoś brak ci ale czego I panny z ciebie śmieją się, coś w tobie śmieszy je I dobrze, przecież się nie potniesz A już czujesz że masz dość na dziś Czas dopić swoje wstać i wyjść więc płacisz Tak to za nas dwóch kolego Przepraszam ale spieszę się, coś zostawiłem, gdzie Gdziekolwiek, w sumie nieistotne Taryfiarzowi od niechcenia podajesz adres, potem zmieniasz Zawraca i nie mrugnie nawet, dopóki płacisz nie ma sprawy Bo czasem wozi takich gości i ma o życiu swoją wiedzę / tak, tak Nie będzie robił ci trudności byleś mu nie zabrudził siedzeń / tak, tak Bo też by takiej chciał wolności, bo się w tej furze dusi aż I to ty wygrałeś bo tak wybrałeś i tak masz No to masz