Jak byłem mały bałem się domu strachów Dzisiaj się boję komornika i pustaków Dzisiaj nie broję, ale dalej kręcę swoje Mała zbuduję Ci dom, ale najpierw dom rapu Etatu, nigdy nie musiałem na barki brać papu Zawsze mnie mój talent wykarmił, warsztatu Nie odmówisz mi, ale walnij po twarzy jak zdarzy się zasiedzieć jak Bundy A na pierwszej randez vous Jadłem watę z nią na pół Ale na drugiej piłem już wódę na placu zabaw Na ostatniej randez vous z małą słuchaliśmy Kaza I nikt mi nie wierzył w ten kiepski żart - życie to Lunapark (u, jazda) Panie barmanie, daj trochę wina Dla moich braci groził kryminał Dzisiaj to kpina i kiepski żart - życie to lunapark Panie barmanie, daj trochę wina Dla moich braci co kręcą viral Dzisiaj to kpina i kiepski żart - życie to lunapark Zabiegany czasem jestеm, aż tak że Trudno zebrać myśli, trudno w tył patrzeć Alе sam chciałem tak i nie odpuszczę Bo przede mną teraz świetlany czas jest Wszystkim wokół jakoś bardziej chce się A ja sam chciałem tak, więc bez wymówek A na pierwszym rendez vous Piłem latte z nią na pół Ale na drugim było już wino w podmiejskich lasach (w podmiejskich lasach) Na ostatnim rendez vous lampka w głowie się zapala Goni mnie praca, więc zaraz wracam, hej! Panie barmanie, daj trochę wina Dla moich braci groził kryminał Dzisiaj to kpina i kiepski żart - życie to lunapark Panie barmanie, daj trochę wina Dla moich braci groził kryminał Dzisiaj to kpina i kiepski żart - życie to lunapark Panie barmanie, daj trochę wina Dla moich braci co kręcą viral Dzisiaj to kpina i kiepski żart - życie to lunapark