Tak bardzo pragnęliśmy Boga Nie bogów pokrytych platyną Zgłębialiśmy wiedzę o swoich granicach Już prawie byliśmy rodziną Ktoś wmówił nam Że jesteśmy czymś więcej Mimo, że wszyscy czuliśmy się równi Sięgając do źródła swojego istnienia Spragnione owieczki utonęły w studni Tak Najłatwiej pokonać ich siłą Tak Ich dzieci zapomną ten widok Tak Ich wnuki ich nowy horyzont A wnuki wnuków choć patrzą wstecz, już nic nie widzą Z krucjatą idą ♪ Zwierzęta i ziemia niech będzie poddana Wysłańcom Pana A każde prawo lub jego zmiana Gdy nie płynie od nas to dzieło szatana I macie się kochać, tak Jak macie się kochać To my Wam powiemy Natura chce naszej zguby Słuchajcie uważnie Bo wszyscy zginiemy ♪ Tak bardzo pragnęliśmy Boga Nie bogów pokrytych platyną Tak bardzo pragnęliśmy Boga Lepiej nie grzebać w historii Bo runie ten pomnik Bezgłowy jeździec z krzyżem w dłoni To symbol twoich idoli Myślisz, że w całej tej zupie atomów On pragnie Twoich pokłonów On patrzy na zło które może pokonać Właśnie on A czemu nie ona?