Lubię pojeździć nocą autem Tropić poświaty neonowych lamp Fruwać nad przemęczonym miastem Chcę tę przyjemność miewam tylko w snach Wypić nad Wisłą tanie wino, ah Już nie tak często, bo mam więcej lat Nie chcę dotykać karabinu Chyba, że zmusić mnie do tego świat Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność ♪ Lubię zapalić, chociaż już nie palę Przy starszych ludziach nadal jest mi wstyd Marnuję życie na seriale Bez których miałbym kilka nowych płyt W TV nie wierzę już nikomu Nie, nie chcesz się zmienić gotuj się do zmian Chcę grzać się w cieple twego domu (cieple swego domu) Nie chodzi mi o kilka pustych ścian (Tak jest wolność) (Ciekawe czy to puszczą?) Nie podoba mi się żadna religia Żaden guru i żadne insygnia Ciebie drażni mój brak wiary i że z tego tytułu mam pewnie ładne subsydia Że Twój Bóg nie dla dzieci bajka, ok? A mój ateizm to wewnętrzna walka, ok? To jest wolność, to jej miarka Czy druga strona zniesie bekę, sarkazm Ja znam tych, znam tych Którzy wiedzą jak my Mamy żyć, mamy kochać się i rozstawać gdy nawet nie łamiemy praw ich To zaczyna się dużo wcześniej niż policyjna pała w łeb Mówią, że przesadzam i się z tym wolę zgadzać Mamy inne władze, obym mylił się (obym mylił się) Anarchii krytyki nie szczędzę Więc ile wolności potrzeba Za życia już miałem jej więcej Tym bardziej chcę z Wojtkiem zaśpiewać Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność Bo kocham wolność