Zawsze chciałem czegoś więcej Chciałem komuś oddać serce zawsze Wierzyłem w dobre intencje I że życie jest piękne zawsze Byłem gotów zawsze mówić prawdę Na bakier z kłamstwem żyć byłem gotów Wierzyłem, że tak ominę pułapkę Wierzyłem, że to jest droga do bogów Pokorny tak, wolny jak ptak w klatce Hamowałem poczucie głodu Wykorzystałem tak manipulacje Moje reakcje i plastyczność neuronów I tak wkładam kolejną maskę By brnąć do przodu zmieniam wszystko znowu Przestałem liczyć na czyjąś łaskę Suma doświadczeń wkłada maskę znowu Dziś chcę ją zdjąć, ale to niełatwe I w grę wchodzi tylko zdjęcie jej skalpem ziomuś Nie mów nikomu, że krew z głowy leję na kartkę Centymetr po centymetrze jestem bardziej surowy Coraz bardziej gotowy by im się wjebać na Olimp By im poodcinać głowy, by mi płacili sos chory Pierdolę sorry, ich marny skowyt, nie mam pokory I jestem skory zgnieść ich w dłoni zrobić papkę Wbijam na karcer spisuje prawdę, mam białą magię I skrzydła czarne, podniebienia wygryzam czarne I płuca czarne, mam swoją armię i zwiększam teren Nad tobą czarne chmury, sztorm nadciąga, a ty nic nie wiesz! Czarne fele błyszczą na asfalcie czarnym Mają swoje plany czarty To spaceship ty, ten spaceship tobie ścina banie Lecę po banie to moje jedyne przykazanie! ♪ Mam sos co parzy i parzy Mam sos co parzy i parzy Mam... Parzy, parzy Mam sos co parzy i parzy Sos...