(To chyba odpowiednia pora)
(Oczywiście!)
(Ręce w górę!)
♪
(O tak, raz, raz)
(Normalnie o tej porze wożę się po mieście)
(Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej)
(To teraz?)
(Joł!)
Normalnie o tej porze wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Zazwyczaj jak żaba skaczę z miejsca na miejsce
Dzisiaj to nie przejdzie, do domu wrócę wcześniej
Wczoraj (wczoraj)
Przy fajce i butelce, po którą (którą)
Trzeba stać w kolejce
Było więcej kobiet, wszystkie były piękne
Tak lepiej jak jest więcej
Może by coś dzisiaj, ale ja umywam ręce
Pędzę do domu prędzej niż F5 w BeEmCe
Pięknej koleżance, w pięknej sukience
Mówię Pa, chwytam kierownicę jak Zorro lejce
Numeromania na liczniku
Sam sobie komentuje to co w radioodbiorniku
Niedługo będę w domu, nic nie pokrzyżuje moich szyków
Za parę minut zaparkuje przy chodniku (joł)
Normalnie o tej porze wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze ja wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze ja wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze ja wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
♪
Jakoś niechcący złapałem za cybuch gorący
Wykonałem wdech tępy, żar mi wpadł do gęby
Wyplułem od razu niefartownie
Bo spadł mi na spodnie i na szybkości
Miałem dziurę o wielkości dwuzłotówki
Nie palę dziś już z lufki, nie palę dziś już wcale
By wieczór długi jak korale, a ja wciąż zmieniam lokale
Za oknami migają latarnie, jadę dalej
Coś się dzisiaj bawię marnie
Czerwona fala jechać ciągle nie pozwala
Z dala ktoś podbiega - to dalszy mój kolega
Stuka w szybkę, wsiada szybko, gadką męczy płytką
I mówi dziwnym tonem, cóż wiszę mu kabonę
Hej Peperoni skręć w lewą stronę (aha)
Ja tutaj z tyłu w piwie tonę, bo było wzburzone
Jak by tego było mało kurewsko się rozpadało
Oprócz Warszawy nic już z planów nie zostało
Normalnie o tej porze wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze ja wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze ja wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze ja wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Siemano!
(Kaliber, Kaliber, Kaliber)
(Kaliber, Kaliber, Kaliber)
(Oczywiście!)
(Ręce w górę!)
♪
(O tak, raz, raz)
(Normalnie o tej porze wożę się po mieście)
(Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej)
(To teraz?)
(Joł!)
Normalnie o tej porze wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Zazwyczaj jak żaba skaczę z miejsca na miejsce
Dzisiaj to nie przejdzie, do domu wrócę wcześniej
Wczoraj (wczoraj)
Przy fajce i butelce, po którą (którą)
Trzeba stać w kolejce
Było więcej kobiet, wszystkie były piękne
Tak lepiej jak jest więcej
Może by coś dzisiaj, ale ja umywam ręce
Pędzę do domu prędzej niż F5 w BeEmCe
Pięknej koleżance, w pięknej sukience
Mówię Pa, chwytam kierownicę jak Zorro lejce
Numeromania na liczniku
Sam sobie komentuje to co w radioodbiorniku
Niedługo będę w domu, nic nie pokrzyżuje moich szyków
Za parę minut zaparkuje przy chodniku (joł)
Normalnie o tej porze wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze ja wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze ja wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze ja wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
♪
Jakoś niechcący złapałem za cybuch gorący
Wykonałem wdech tępy, żar mi wpadł do gęby
Wyplułem od razu niefartownie
Bo spadł mi na spodnie i na szybkości
Miałem dziurę o wielkości dwuzłotówki
Nie palę dziś już z lufki, nie palę dziś już wcale
By wieczór długi jak korale, a ja wciąż zmieniam lokale
Za oknami migają latarnie, jadę dalej
Coś się dzisiaj bawię marnie
Czerwona fala jechać ciągle nie pozwala
Z dala ktoś podbiega - to dalszy mój kolega
Stuka w szybkę, wsiada szybko, gadką męczy płytką
I mówi dziwnym tonem, cóż wiszę mu kabonę
Hej Peperoni skręć w lewą stronę (aha)
Ja tutaj z tyłu w piwie tonę, bo było wzburzone
Jak by tego było mało kurewsko się rozpadało
Oprócz Warszawy nic już z planów nie zostało
Normalnie o tej porze wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze ja wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze ja wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze ja wożę się po mieście
Normalnie o tej porze raz lepiej raz gorzej
Siemano!
(Kaliber, Kaliber, Kaliber)
(Kaliber, Kaliber, Kaliber)
Other albums by the artist
#1 (Clouds Fest Rework)
2021 · single
Sexify (Music from the Netflix Series)
2021 · album
Spleen
2018 · single
Spleen
2018 · single
Soundtrack Z Filmu Atak Paniki
2018 · album
RF1
2017 · single
Mosaik (MoTrip Orchestrated By Jimek / Live)
2016 · album
Record-Breaking Laziness
2016 · single