Piekielny gon mknie przez noc Rozdzierając gwieździste niebo Ogień na szczycie Księżyc w zenicie Oświetla piekielną orgię Pospólstwo powszechne Składa w ofierze dziecię pierworodne Święto lunarne, czczone ofiarnie Zaczyna czarstwo na szczycie! To saba! Sabat czarownic Czczonych bogiń północy Wiatr szepcze ich słowa Krew, rozpusta i trwoga! Zapomniany obrzęd trwa wśród płomieni Stosów dziewiczej mocy Czuwa nad nimi cień przyjmując postać zgrozy Tajemna noc, zgromadzenie Wiernych dziwek czarnej magi Jedyny słuszny kult, pogański kult Spłoną kościoły Marii! To sabat! Sabat czarownic! Czczonych bogiń północy Wiatr szepcze ich słowa Krew, rozpusta i trwoga! To sabat! Sabat czarownic! Czczonych bogiń północy Wiatr szepcze ich słowa Krew, rozpusta i trwoga! To sabat! To sabat! To sabat! Sabat! Sabat! To sabat! Sabat czarownic