Gdy nadejdzie koniec Prześladowca spłonie Wyrwę się z opresji Posmakują mej agresji Ściskają za szyje mocno Ulatuje tlen z mojej klatki Ręce związane łańcuchem Nie mogę się podjąć równej walki Czekam na dobry moment Powoli ostrze zęby Chętnie skocze do gardła By rozerwać je na strzępy Zakładam fałszywy uśmiech Kalkuluje wszystkie moje słowa Przy zmysłach trzyma cel By wieczorem skakać na ich zwłokach Zwierzę przyparte do muru Czeka żeby się zerwać Niedługo będzie gotowe Aby zaraz wolność swą odebrać Gdy nadejdzie koniec Prześladowca spłonie Wyrwę się z opresji Posmakują mej agresji Nadszedł czas By wyjść z cienia Zwalczyć strach Złamać schemat Ostatni raz Serce zadrży Gdy ostrze noża Przejedzie po twarzy Posmakują mej agresji