Czy istnieje gdzieś prawdziwy świat Niezapośredniczony przez TV Czy jeszcze jakiś inny jest możliwy Mam nadzieję, choć kwituje ją śmiech z puszki Gdyby nie TV, tobym spał w obłokach Choć nie miałbym snów o katastrofach Nic nie wiedziałbym o spadających samolotach Statystycznie żaden nie spadnie na moich oczach nigdy Nie podejrzewałbym że nocą w parku Można zginąć z ręki psychopaty Odtąd sam już spaceruję raczej rzadko po północy I gotuję się na wszystko, kiedy echo dwoi moje kroki Więc zanim przebodźcują mi percepcję informacyjnym szumem Siadam pod starą wierzbą Ptak obraca się na żyłce pod gałęzią Kto mu zrobił to? Odcinam go i odlatuje lekko Kiedy ciągną za sznurki Ja próbuję być oflajn Wiem, że nie da się już ukryć Ale próbować można Kiedy ciągną za sznurki Ja próbuję być oflajn Wiem, że nie da się już ukryć Polećmy razem w podróż bez pilota Odłączmy podtrzymywanie przy sztucznym życiu Nie dosięgnie nas zagłada, kultura masowa Nie damy z siebie robić byle widzów Myślę, że magiczne pudło tylko W jakiś sposób zastąpiło pradawne ognisko Przy którym siadaliśmy blisko siebie Nie bojąc się o nagłe przełączenie Mieliśmy jakąś wspólną rzeczywistość Znajome głosy się ścierały, iskrząc A teraz siedzimy przed szybką, milcząc Gdy ona opowiada za nas wszystko Więc zanim przebodźcują ci percepcję informacyjnym szumem Usiądź pod starą wierzbą Ptak obraca się na żyłce pod gałęzią Kto mu zrobił to? Odetnij go i odlecicie lekko Kiedy ciągną za sznurki Spróbujmy być oflajn Wiem, że nie da się już ukryć Ale próbować można Kiedy ciągną za sznurki Spróbujmy być oflajn Wiem, że nie da się już ukryć