Wysyłane z anten sygnały do pragnień
Sam stworzyłem akredytację na zło
A te zasysa jak w bagnie i trzyma jak to ostatnie
I dopiero się rozpływa, jak odpuszczasz
Pozwól, że zapadnę się pod ziemię jak decyzja
Która kradnie pastelowe tło
Obok szklanki, gramy, kreski, obok lalki, chamy, prestiż
Próbowałem, nic już nie smakuje jak jej usta
Jak mam uciec, jak nie mogę ustać?
Słyszę głośno ciszę, a to coś jak kłótnia (kurwa)
Wiesz, na wpół pełny kieliszek, na wpół szklanka pusta
Wyjedźmy gdzieś, gdzie powietrze nie cuchnie jak substrat
I wyrzucona pocztówka z elementami brokatu
Przepocony ultras i zarząd Wisły Kraków
Logo na tenisówkach i energetyczny napój
Frustrat, który puszcza muzę w mainstreamowym radiu
Jak ostatnia gotówka i nieprzemyślany zakup
Scena, czyli kilku graczy, setki duplikatów
Autografy ludzi znanych z bycia twarzą płatków
Ubazgranych z ejakulatu piętnastolatków (wow)
Zerwałem już sporo chwastów i kilka kontaktów
Wyjedźmy stąd jak najdalej, gdzieś bez tych zapachów
Podpisałem już kilka kompaktów i kontraktów
Wyjedźmy stąd jak najdalej, w deszcz autem bez dachu
Wysyłane z anten sygnały do pragnień
Sam stworzyłem akredytację na zło
A te zasysa jak w bagnie i trzyma jak to ostatnie
I dopiero się rozpływa, jak odpuszczasz
Pozwól, że zapadnę się pod ziemię jak decyzja
Która kradnie pastelowe tło
Obok szklanki, gramy, kreski, obok lalki, chamy, prestiż
Próbowałem, nic już nie smakuje jak jej usta
Wyjedźmy na północ, gdzie słońce nie zasypia
Tylko tworzy półmrok, a wokół głucha cisza
Gdzie nikt nie krzyczy mi do ucha
Jakbym nic nie słyszał, jakbym nic nie widział (hej!)
Gdzie poluje się na zorze, elfy i wulkanu wystrzał
Pozwól mi poznać nadziemię
Bo chcę parę centów wyżej lecieć, znasz mnie przecież
Nagrałem płytę, nie zmieniłem się zbyt wiele
A cel dalej jest, im dłużej idę, ja chcę tylko zagrać siebie
Bo to moja wymarzona rola
Sam pisałem didaskalia, znam się trochę na dialogach
Wiem, co myśli główna postać, czemu znów pali gibona
Wiem najlepiej, co się tutaj nie podoba
Wielka wyspa plastikowa, dziura ozonowa
Eksperci publicznej TV, nawaleni celebryci na drogach
Pełne piersi, ale pusta głowa
Nie mówimy o tym głośno, ale utopieni w nałogach
Wszyscy - moi ludzie bliscy, większość nie robi nic z tym
Albo zmienili ganję na pixy
Mówią, że to teraz ich styl
Ja skasowałem kontakty z mej listy
Także nie mam teraz komu się wypłakać
A płaczu tu jest zakaz, wyrzucam zbędny balast
Pakuję się i nara - buzi, mała
Lecę, chwila, spadam, zapisałem się w annałach
Wyjeżdżam jak się da najdalej od tego świata
Pa, pa! (pa, pa, pa, pa)
Wysyłane z anten sygnały do pragnień
Sam stworzyłem akredytację na zło
A te zasysa jak w bagnie i trzyma jak to ostatnie
I dopiero się rozpływa, jak odpuszczasz
Pozwól, że zapadnę się pod ziemię jak decyzja
Która kradnie pastelowe tło
Obok szklanki, gramy, kreski, obok lalki, chamy, prestiż
Próbowałem, nic już nie smakuje jak jej usta
Поcмотреть все песни артиста