Czuję pierdoloną rozpacz
I rozcięły mnie na pół te jebane odwyki
Poczekaj, stój, musisz serio ze mną zostać
Nie potrafię więcej czuć
Ale kiedy będziesz obok
Wszystko zmieni, kurwa, znowu swoją postać
A przede mną jakiś duch
Który mówi, że już konam i nie czuję swoich nóg
Jesteś offline
Już mnie męczy to jak chuj
Ale czekam, kiedy znowu będziesz mogła mnie zabijać
(No i kochać)
Krzyczymy sobie do gardeł, dzisiaj chyba nie zasnę
Jutro pewnie też nie, z każdym dniem coraz bardziej
Nienawidzę w chuj czasu, bo zabrał mi Cię, ratuj
Musimy zwiedzać piekło, po to, by dojść do raju
Nowe dziary na ciele przypominają Ciebie
Są zrobione na żyłach, bo żyję Tobą szczerze
Mam wyjebane w innych, co mówią tępe pizdy
Oni nie zrozumieją, co w życiu przeżyliśmy (a ty, a ty, a ty)
A Ty bądź, a Ty bądź moją jebaną ucieczką od
Moich wszystkich paranoi (moich wszystkich paranoi)
Bądź mym powodem, by nie zdechnąć
Bądź, proszę, nie mów, że się boisz
Bo już za dużo widzieliśmy
Mogę umrzeć, jeść i skoczyć za Ciebie do tego dna (dna)
Chociaż wiem, chociaż wiem
To wszystko tak pojebane, ale taki był mój pla-an
Czuję pierdoloną rozpacz
I rozcięły mnie na pół te jebane odwyki
Poczekaj, stój, musisz serio ze mną zostać
Nie potrafię więcej czuć
Ale kiedy będziesz obok
Wszystko zmieni, kurwa, znowu swoją postać
A przede mną jakiś duch
Który mówi, że już konam i nie czuję swoich nóg
Jesteś offline
Już mnie męczy to jak chuj
Ale czekam, kiedy znowu będziesz mogła mnie zabijać
(No i kochać)
Zapisz mój numer na ręce i zadzwoń do mnie z odwyku
Kilka miesięcy bez Ciebie, na zawsze bez narkotyków
Spędzam jebany sylwester jeszcze przy moich ziomalach
Chcę wiedzieć, co tam u Ciebie, chcę, żebyś spokojnie spała
I nie mam wcale pretensji, też byłem w chuj bardzo głupi
I ciężko patrzeć, jak bracia wydają na dragi stówy
Ale ja nigdy nie brałem i nigdy, kurwa, nie będę
Jak dałbyś mi jakiś towar, złamaliby Tobie szczękę (a ty, a ty, a ty)
A Ty bądź, a Ty bądź moją jebaną ucieczką od
Tego jebanego świata (tego jebanego świata)
Bądź mym powodem, by nie zdechnąć
Bądź, kiedy ja już nie ogarniam
Ta i słuchają tego ludzie
Którzy czują dokładnie te same uczucia, co ja (ja)
Spoko, mordo, Cię rozumiem, ja sam teraz szlocham
Pojebany, w moim domu sam (co, co?)
Czuję pierdoloną rozpacz
I rozcięły mnie na pół te jebane odwyki
Poczekaj, stój, musisz serio ze mną zostać
Nie potrafię więcej czuć
Ale kiedy będziesz obok
Wszystko zmieni, kurwa, znowu swoją postać
A przede mną jakiś duch
Który mówi, że już konam i nie czuję swoich nóg
Jesteś offline
Już mnie męczy to jak chuj
Ale czekam, kiedy znowu będziesz mogła mnie zabijać
(No i kochać)
Поcмотреть все песни артиста