Znowu to samo w te noce, gdy nie śpię Ludzie się snują bez celu po mieście Ktoś mnie zaprasza na kreskę, ja nie chcę Załatwiam sprawy konkretne Nie boję się wielkich emocji Palę jak Pezet te szlugi i mosty Nie lukam na koszty na ostatniej prostej Gazu dodaję, bo zakręt jest ostry Znowu ktoś podbija Znowu za szybko fotoradar mijam Będę miała album po kilku milach Ale spoko, stać mnie, bo non stop tyram Ktoś mnie poznaje i obcina Od mojej historii się nie odcinam Czasem mam dosyć, wrotki odpinam Ale myślę, że mam spoko bilans Dodaję gazu na zakręcie (lecę) W dwie sekundy robię setkę (jak zechcę) Idę po moją roadster wersję (Teslę) Staję na chwilę, zwijam bletkę,w pętli Skepta - "Shutdown" Dodaję gazu na zakręcie (lеcę) W dwie sekundy robię setkę (jak zechcę) Idę po moją roadster wersję (Teslę) Staję na chwilę, zwijam bletkę, w pętli Skepta - "Shutdown" W twoich włosach wiatr Dach w dziesięć sekund składam (ej) Kiedy zmęczony padam Mach jointa mnie na nogi stawia (ej) To miasto nocą jak Gotham Brudna flota Jutro Toskania, tysiące pytań - "co tam?" Tylko zarabiam i nic do dodania (ej, ej, ej) Mam już dosyć ćpania, ostry zakręt, ja nie czuję strachu Wolność i skala, w głowie przewraca się ciągle Choć nie mamy dachu Znam się na fachu, jednym i drugim Milion w gotówce i ciało mej niuni Ten świat serio wygląda tak pięknie Przez co już dawno mnie zgubił Dodaję gazu na zakręcie (lecę) W dwie sekundy robię setkę (jak zechcę) Idę po moją roadster wersję (Teslę) Staję na chwilę, zwijam bletkę, w pętli Skepta - "Shutdown" Dodaję gazu na zakręcie (lecę) W dwie sekundy robię setkę (jak zechcę) Idę po moją roadster wersję (Teslę) Staję na chwilę, zwijam bletkę w Bentley Skepta shutdown (Bletkę) (Jak zechcę, zechcę)