Czasami myślę, że to co miało się wydarzyć Zdarzyło się już temu jakiś czas Nie pocieszają mnie leki, które muszę zażyć I z czym nie mieszać by spokojnie spać Świadomość, że nie muszę nic obezwładnia bez litości Gdy w sufit niby w niebo wbijam wzrok Wnet słyszę znany głos, co mam zrobić dziś z miłości? Odwracasz dnem do góry rzeczy ton I nagle znowu chce się żyć, do góry toczyć głaz Znów zacząć wierzyć w siebie Tak nagle chce się wstać by iść I zamiast płynąć wpław, przeskoczyć czasu rzekę ♪ Na czworo dzielę włos, szukam wszystkich za i przeciw Nie umiem dalej radzić sobie z tym I mój wewnętrzny głos, mówi, "Stary, ty masz dzieci" Nie trzeba mądrzeć, żeby zostać kimś Świadomość, że zdobyłem coś i wszystkiego nie straciłem Upewnia w nie istnieniu własnych wad Na szczęście jesteś ty i cię jeszcze nie zabiłem Widocznie jestem tej pokuty wart I nagle znowu chce się żyć, do góry toczyć głaz Znów zacząć wierzyć w siebie Tak nagle chce się wstać by iść I zamiast płynąć wpław, przeskoczyć czasu rzekę I nagle znowu chce się żyć, do góry toczyć głaz Znów zacząć wierzyć w siebie (ooo) Tak nagle chce się wstać by iść I zamiast płynąć wpław, przeskoczyć czasu rzekę